Etap 16 jest trudny zarówno pod względem logistycznym, jak i fizycznym. Na odcinku pomiędzy Paczkowem a Głuchołazami prawie nie ma noclegów, a do tego dochodzą długie kilometry marszu po asfaltowych drogach.
Planowanie trasy
Całkowity dystans ze Złotego Stoku do Głuchołaz to 58,5 km, co znacząco wykracza poza możliwości większości wędrowców. Możesz go podzielić na dwa sposoby:
Opcja 1: Złoty Stok – Paczków (13 km), Paczków – Głuchołazy (45,5 km)
Opcja 2: Złoty Stok – Piotrowice Nyskie (30.5 km), Piotrowice Nyskie – Głuchołazy (28 km)
.
Wariant drugi brzmi rozsądniej, choć zakłada nocleg w Pałacu Piotrowice Nyskie, co nie jest bardzo przyjazne dla portfela. Ponieważ to już prawie koniec wędrówki, możesz sobie po prostu wytłumaczyć, że lepsze niż zwykle warunki to nagroda za wysiłek 🙂
Pierwsze kilometry w kierunku Paczkowa
Ze Złotego Stoku ruszyłem główną drogą przebiegającą przez miasto. Wkrótce po prawej stronie zauważyłem stare piece wapiennicze. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o ich historii, zaplanuj swój pierwszy postój właśnie tutaj oraz zapoznaj się z tablicą informacyjną.
Niedługo potem, czerwony szlak skręca w lewo opuszczając oddalając się od ruchliwej trasy i prowadzi mnie w kierunku Błotnicy i dalej do Kozielna i Paczkowa. Zalew Kozielno po lewej stronie to kolejne przyjemne miejsce na krótki odpoczynek.
Co warto zobaczyć w Paczkowie?
Paczków został założony w 1254 roku i niedługo potem wzniesiono mury obronne. Pozostałości po nich można dostrzec do dziś. Oprócz tego warto zobaczyć kilka innych ciekawych miejsc: Ratusz, Kościół św. Jana Ewangelisty, Muzeum Gazownictwa oraz miejskie wieże bramne: Ząbkowicką, Wrocławską i Kłodzką.
Ratusz
Piękny budynek z wieżą, która do dziś zachowała swój pierwotny renesansowy charakter. Można się na nią wspiąć, a panorama całego miasta w pełni wynagradza wysiłek.
Kościół św. Jana Ewangelisty
Świątynia jest naprawdę ogromna i góruje nad miastem, więc nie można jej przegapić. Budowa rozpoczęła się w 1350 roku i trwała około 30 lat. Obecny kształt budowli jest wynikiem przebudów w stylu renesansowym, barokowym i neogotyckim. Ciekawostką jest fakt, że w XVI wieku, w obawie przed najazdami Turków, świątynia została ufortyfikowana. W nawie południowej, ustawiono okrągłą kamienną studnię. Jedyną taką w Europie, która znajduje się wewnątrz kościoła.
Muzeum Gazownictwa
Gazownia w Paczkowie została zbudowana w latach 1898 – 1901 i wkrótce potem zaczęła zapewniać stałe zaopatrzenie miasta w gaz. Ponad 90 lat później miejsce to zostało przekształcone w muzeum, jako jedyny tego typu obiekt w Polsce, w którym zachowało się kompletne wyposażenie. Można zobaczyć ogromną kolekcję lamp gazowych, liczników, kuchenek, pieców grzewczych, żelazek, ale także troszkę dziwniejsze przedmioty, takie jak lodówka czy lokówka. Niestety w dniu mojej wizyty w mieście, muzeum było zamknięte z powodu pandemii COVID-19, ale jest to bez wątpienia ciekawe i wyjątkowe miejsce do odwiedzenia.
Wieże bramne: Ząbkowicka, Wrocławska, Nyska and Kłodzka
System średniowiecznych obwarowań miejskich w Paczkowie to jedna z najlepiej zachowanych tego typu konstrukcji w Polsce. Początkowo do miasta prowadziły trzy bramy, a w XV wieku powstała czwarta. Obecnie, z Bramy Wrocławskiej podziwiać można piękną panoramę okolicy. Z kolei przy Bramie Nyskiej znajduje się drewniana, zadaszona galeria spacerowa z platformami widokowymi udostępnionymi bezpłatnie do zwiedzania.
W właśnie w Paczkowie kończył się kiedyś Główny Szlak Sudecki. Kilka lat temu został jednak przedłużony do Prudnika. Dlatego musiałem póki co odłożyć świętowanie i kontynuować wędrówkę 🙂 Zaraz za Bramą Nyską skręciłem w lewo i szedłem główną drogą aż do zakrętu prowadzącego do Unikowic. Przez wieś przebiega droga asfaltowa, która prowadzi dalej do Lisich Kątów, a następnie do Ujeźdźca. Z Paczkowa to tylko 8 kilometrów, ale trasa niesamowicie się dłużyła i była po prostu nudna.
Pomiędzy mną a łóżkiem na dzisiejszą noc było wciąż 10 kilometrów. Monotonny szlak ciągnął się przez 4 kilometry do Trzeboszowic. Następnie skręciłem w prawo i doszedłem do Ratnowic. To tylko kolejne małe wioski na trasie, bez niczego szczególnie interesującego. Jedyną atrakcją był młody jeleń, którego dostrzegłem na polach. W końcu dotarłem do Piotrowic Nyskich i spędziłem popołudnie relaksując się po ciężkim dniu. To nie odległość mnie wykończyła, ale głównie asfaltowa nawierzchnia i monotonia.
Następny dzień zaczął się od 3 km po asfalcie do Kałkowa. Zacząłem się zastanawiać, czy szlak będzie tak wyglądał już do końca, a jeśli tak, to dlaczego został przedłużony. Na szczęście po minięciu Łąki przyszedł wreszcie czas na nieco dzikszą ścieżkę przez pola uprawne do Jarnołtowa.
Kolejnymi punktami na mapie były Sławniowice i Gierałcice, skąd już tylko rzut beretem do granicy polsko-czeskiej. Szlak biegnie dalej asfaltową drogą (tak, znowu), aż ostatecznie odbija w lewo i prowadzi przez pola do Głuchołaz, mijając rzekę Białą Głuchołaską.
W Głuchołazach zatrzymałem się w Pensjonacie Iwona. Czysty i przestronny pokój, a do tego ładny ogród przed domem. W mieście nie ma zbyt wiele atrakcji, ale krótki spacer w okolicy starego rynku i kościoła św. Wawrzyńca to dobry pomysł. A jeśli nadal masz za dużo energii, możesz ją rozładować w rezerwacie przyrody Las Bukowy.
Byłem naprawdę szczęśliwy, że w końcu dotarłem do miasta. Ostatnie dwa dni były najmniej atrakcyjnymi podczas całej wędrówki. Ale miałem też duże nadzieje na następny dzień, ponieważ wiedziałem, że szlak po raz ostatni zaprowadzi mnie w góry. Biskupia Kopa (890 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gór Opawskich. Plan był więc prosty. Zdobycie jej a następnie zakończenie przygody z Głównym Szlakiem Sudeckim w Prudniku.