Góra o dwóch nazwach
Taranaki lub Egmont to wulkan w centrum jednego z najbardziej popularnych obszarów dzikiej przyrody w Nowej Zelandii – Parku Narodowego Egmont. Wznosząc się na wysokość 2,518 m n.p.m. jest drugim pod tym względem wulkanem w kraju, tuż za Ruapehu (2,797 m n.p.m.).
Taranaki to maoryska nazwa składająca się z dwóch części: tara oznacza „szczyt górski”, a naki (od ngaki) oznacza „lśniący”. Jest to wyraźne odniesienie do śniegu pokrywającego górne zbocza góry przez cały rok.
Drugie imię nadał James Cook 11 stycznia 1770 roku. Tak, temu gościowi swoją nazwę zawdzięcza naprawdę niezliczona ilość miejsc w Nowej Zelandii. Tym razem uhonorowany został John Perceval, drugi hrabia Egmont, który był jednym ze zwolenników wypraw poszukujących nowego kontynentu – Terra Australis Incognita.
Szczegóły szlaku
Droga na szczyt to trudna wędrówka o długości 12,6 km (w dwie strony) i różnicy wysokości 1,6 km w pionie. Nie zniechęca to jednak entuzjastów trekkingu i jest to bardzo popularne miejsce.
Dystans: 12.6 km w dwie strony
Czas przejścia: 7-10 godzin
Najlepszy okres na wejście oraz bezpieczeństwo
Najlepsza szansa na dobrą pogodę i wyższe temperatury to okres od grudnia do kwietnia. W pozostałych miesiącach góra najprawdopodobniej będzie pokryta śniegiem i lodem. Dlatego turyści bez doświadczenia i odpowiedniego sprzętu nie powinni próbować swojego szczęścia.
Ostatnia poważna erupcja miała miejsce około 1655 r. Oznacza to, że obecnie istnieje bardzo małe ryzyko jakiejkolwiek aktywności wulkanicznej na tym obszarze. Żadnej z gór nie należy jednak lekceważyć. Od 1891 roku, kiedy zaczęto prowadzić statystyki, ponad 80 osób straciło życie na zboczach Taranaki/Egmont. Pogoda może zmieniać się szybko o każdej porze roku i należy podejmować mądre decyzje na szlaku. Szczególnie idąc we mgle, kiedy łatwo jest nieświadomie stracić z pola widzenia pachołki wyznaczające trasę i zabłądzić.
Przed wyjściem na szlak, sprawdź warunki pogodowe na stronie MetService.
Dojazd
Centrum dla odwiedzających w północnej części Parku Narodowego (North Egmont National Park Visitor Centre) jest około 30 min (29 km) jazdy od New Plymouth. Kieruj się na Egmont Village, a następnie skręć w prawo i kontynuuj aż do parkingu. Jadąc od południa, podróż z Whanganui zajmuje około 2 godzin (160 km).
Gdzie przenocować?
Wejście na szczyt Taranaki/Egmont to całodniowa wędrówka, więc jeśli nocujesz w New Plymouth, trzeba wyjechać wcześnie rano.
Jeśli masz kampera z certyfikatem self-contained, przed centrum dla odwiedzających znajduje się parking, na którym można przenocować. W szczycie sezonu zapełnia się dość szybko, dlatego warto przybyć wczesnym popołudniem. Zajmiesz swoje miejsce, będziesz mieć czas na kolacje z niesamowitym widokiem na wulkan, a także szansę na pokonanie kilku krótszych szlaków po okolicy w ramach rozgrzewki.
Oprócz tego, dodatkowe kempingi oraz kwatery można znaleźć po drodze z New Plymouth.
Noc przed wędrówką spędziłem w swoim kemperze na parkingu przy centrum dla odwiedzających, a po zejściu pojechałem do hostelu Ariki w New Plymouth, aby skorzystać z gorącego prysznica. Po całodniowym trekkingu zawsze przywraca mnie do życia 🙂 Taki plan okazał się być optymalny, ponieważ cieszyłem się wieczorem i porankiem u podnóża góry, a następnie zrelaksowałem w ciepłym i przytulnym miejscu .
Ciekawostki
Legenda
Istnieje legenda, która łączy wulkaniczne szczyty w centralnej części Wyspy Północnej, co dodaje temu miejscu dodatkowego smaczku. Według niej, zarówno Taranaki, jak i Tongariro zakochały się w tej samej wybrance, którą była Pihanga. Doprowadziło to do konfliktu oraz zaciętej walki między górami. Tongariro wygrał, a Taranaki uciekł na zachodnie wybrzeże, gdzie został uwięziony przez pasmo górskie Pouakai w miejscu, w którym teraz stoi. Często jego wierzchołek spowity jest chmurami, ukrywając łzy po utraconej miłości.
Samuraje w Nowej Zelandii
Ze względu na podobieństwo do góry Fuji w Japonii, Taranaki/Egmont pojawiła w filmie Ostatni Samuraj. Powód? O wiele więcej miejsca dla ekipy filmowej niż wokół rzeczywistej lokalizacji w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Plan wycieczki
Dzień 1 – Wodospad Dawson Falls, Kapuni Loop Track, North Egmont Visitor Centre
Gdy zbliżałem się do Parku Narodowego Egmont jadąc wzdłuż Zachodniego Wybrzeża, drugi najwyższy wulkan Nowej Zelandii ukryty był w gęstych chmurach i musiałem zaufać swojej mapie, że naprawdę tam jest. Droga nabierała wysokości i po chwili ja również znalazłem się w chmurach. Było jeszcze wczesne popołudnie, więc wybrałem się na wycieczkę do wodospadu Dawson Falls oraz na krótką rozgrzewkę szlakiem Kapuni Loop (45-60 minut jazdy w obie strony).
Ścieżka prowadzi przez tak zwany „las goblinów”, który wygląda jak oddzielny bajkowy świat, zwłaszcza w gęstej mgle. Nie zauważyłem żadnych goblinów, ale poskręcane drzewa, które wyrosły na resztkach poprzedniego lasu zniszczonego przez erupcję wulkanu, tworzą atmosferę tajemnicy.
Ścieżka odchodząca z głównego szlaku prowadzi w dół do wysokiego na 18 m wodospadu Dawson Falls. Jak wiele miejsc w Nowej Zelandii, to również nazwano na cześć pierwszego europejskiego odkrywcy, który do nich dotarł w 1885 r. – Thomasa Dawsona.
Przejazd na drugą stronę góry przyniósł znaczną poprawę pogody. Silne wiatry przepędzały chmury i kiedy zaparkowałem swojego vana obok North Egmont Visitor Centre, pierwsze promienie słońca nieśmiało zaczęły się przez nie przebijać. A może to sam Taranaki przestał ukrywać swe łzy i postanowił zaprezentować się w całej okazałości? Pozostały czas po południu wykorzystałem na spacery po okolicy i oglądanie zachodu słońca. Miałem coraz większą pewność, że jutro pogoda dopisze i będę miał szczęście podziwiać spektakularne widoki na krajobraz Wyspy Północnej.
Dzień 2 – Taranaki Summit Track, New Plymouth
Ruszyłem o 8 rano ostry i szlak był raczej pusty choć na parkingu panowało poruszenie, więc wiedziałem że tuż za mną podąży dużo osób. W ostatnich dniach lało i wiało więc wydaje się, że wszyscy czekali na to idealne słoneczne okno pogodowe. Szlak nie należy do prostych. Nie ma nic wspólnego zygzakiem, podążając którym wspinamy się wyżej i wyżej, ale w umiarkowany sposób. Tutaj podejście wiedzie najpierw żwirową drogą, a następnie stromym zboczem góry na szczyt. Prosto przed siebie! Mijane po drodze Tahurangi Lodge było idealnym miejscem na zastrzyk energii i pozbycie się drugiego śniadania. Im bliżej szczytu, tym pojawiało się coraz więcej śniegu, wiatr przybrał na sile i przeszywał moje ciało a temperatura odczuwalnie spadła.
Pomarańczowe słupki, takie same jak na wielu innych szlakach w Nowej Zelandii, prowadziły mnie do celu. Bardzo pomocne okazały się kije trekkingowe, szczególnie na śniegu wokół krateru oraz podczas schodzenia z góry. Zalecam zabranie ze sobą co najmniej jednego, co ułatwi zachowanie równowagi. W przeciwnym razie masz dużą szansę na poślizgnięcie się i wylądowanie na tyłku. Niby nic strasznego, ale może okazać się bolesne na większych kamieniach 🙂
Wreszcie stanąłem w kraterze. Śnieg i lód są tutaj przez cały rok, co cieszy wesoły grupy turystów ślizgających się z górek na butach lub tyłkach 🙂 Ale krater to jeszcze nie koniec. Odbijam ponownie w górę, na ostatnie krótkie podejście na szczyt Taranaki.
Za zdobycie szlaku otrzymałem dwie nagrody. Pierwszą była okazja by podziwiać rozległą panoramę południowo-zachodniej części wyspy Wyspy Północnej. Z jednej strony widać Morze Tasmańskie, a z drugiej bardziej w oddali szczytu wulkanów w Parku Narodowym Tongariro.
Drugą była satysfakcja, że stoję na drugim najwyższym wulkanie w Nowej Zelandii. Wspaniałe uczucie. Taranaki jest jednym z tych miejsc, w które bez zastanowienia udałbym się ponownie, odwiedzając kraj kiwi po raz drugi.
Droga w dół była znacznie szybsza, ale kolana dostały w kość. Dotarcie do parkingu zajęło mi tylko 2,5-3 godziny, w porównaniu do 4-5 godzin, które spędziłem mozolnie krocząc na szczyt. Dlaczego? Małe, luźne kamienie powodowały, że sunąłem w dół a czasami wręcz zbiegałem, ponieważ był to najłatwiejszy sposób na utrzymanie równowagi. Widziałem wielu turystów lądujących na tyłkach i mnie również to spotkało. Dwa razy, mimo że miałem kije trekkingowe. Po południu coraz więcej chmur zaczęło spowijać górę, a kiedy byłem w połowie drogi w dół i odwróciłem się, nie widziałem już szczytu. Taranaki znów zaczął rozpaczać po utraconej miłości.
Podsumowanie
Wspinaczka na Taranaki była z pewnością jedną z najbardziej niezapomnianych przygód na Wyspie Północnej. Ale nie idź na siłę. Wybierz dzień, na który prognozy są korzystne. Ostatecznie chodzi nie tylko o zdobycie szczytu, ale także o podziwianie widoków. A jeśli warunki się pogorszą lub źle się poczujesz, posłuchaj Basa i zawróć. Góra zawsze tam będzie i zaczeka. Baw się dobrze i bezpiecznego trekkingu!
Inne szlaki w okolicy
Jeśli pogoda nie sprzyja lub uważasz, że zdobycie szczytu Taranaki to zbyt wiele, nie zniechęcaj się! W Parku Narodowym Egmont jest wiele innych opcji, od bardzo krótkich i przyjemnych po trudniejsze wielodniowe wędrówki, takie jak Szlak Wokół Góry (Around the Mountain Track). Sprawdź stronę internetową Departamentu Ochrony Środowiska (Department of Conservation) i wybierz szlak, który odpowiada Ci najbardziej.