Tag

przyroda

Browsing

Czy istnieje lepszy sposób na odkrywanie nowego regionu niż robienie tego we własnym tempie, własnym pojazdem, zatrzymując się tam, gdzie chcesz i na tak długo, jak chcesz? Północna Tajlandia jest do tego idealna, a jedna z tras jest wyjątkowa. Mowa o pętli Mae Hong Son.

Mae Hong Son to nazwa całej prowincji, graniczącej od zachodu z Birmą. Przyroda jest tu wspaniała, choć nie są to typowe widoki, które można zobaczyć na pocztówkach. Wokół pól ryżowych ciągną się góry oraz parki narodowe z wodospadami, jeziorami i jaskiniami. Tereny te są zamieszkiwane przez wiele etnicznych społeczności. Przejechanie całej pętli nie jest aż tak popularne. Większość turystów przylatuje samolotem lub jedzie nocnym pociągiem z Bangkoku do Chiang Mai, skąd po spędzeniu kilku dni wybierają się Pai, ale dalej raczej już nie. Oczywiście to dobra wiadomość, ponieważ w Mae Hong Son nie brakuje niesamowitych scenerii i można ich doświadczyć w spokojnej atmosferze.

Podstawowa wersja pętli Mae Hong Son ma ponad 600 km długości, ale bez problemu można ją wydłużyć o kolejne 200, a nawet 300 km w zależności od pobocznych wycieczek. A pięknych miejsc jest tak wiele, że z pewnością nie należy trzymać się tylko głównej trasy. Domyślam się, że przejechałem około 950 km w 5 dni. To całkiem sporo i jeśli zrobię to jeszcze raz, podzieliłbym ten dystans na dłuższy okres czasu. Na głównej trasie jest 1864 zakrętów, więc nie spiesz się i lepiej zdobądź trochę doświadczenia w jeździe motocyklem, zanim spróbujesz swoich sił na pętli.

Oczywiście większość podróżników rozpoczyna i kończy przygodę w Chiang Mai. Łatwo można się dostać pociągiem z Bangkoku, jest również międzynarodowe lotnisko oraz wypożyczalnie motocykli lub samochodów. Oto przegląd miejsc, które odwiedziłem, a także noclegów.

Gdzie wypożyczyć motocykl?

W moim przypadku był to raczej skuter, Honda Click 125CC, w bardzo dobrym stanie. Koszt 250 THB za dzień plus 50 THB opcjonalnego ubezpieczenia, które postanowiłem wziąć dla spokoju ducha. Mr Mechanic Shop No. 2, ma w swojej ofercie również większe i mocniejsze maszyny. Podróżując solo, nigdy nie miałem sytuacji, w której silnik nie był wystarczająco mocny, ale być może dla dwóch osób lepiej sprawdzi się coś większego. Nie wypożyczalni nie musisz zostawiać paszportu, pod warunkiem, że zostawisz 3000 THB depozytu. Oczywiście lepiej stracić trochę pieniędzy niż oficjalny dokument, jeśli coś pójdzie nie tak. Prawo jazdy nie jest sprawdzane, ale oczywiście dobrze jest mieć międzynarodową wersję prawa jazdy kat. A. Jeśli jeździsz nielegalnie, policja może ukarać cię grzywną w wysokości około 500 THB, co nie jest wielkim problemem, ale jeśli dojdzie do wypadeku, to Twoje ubezpieczenie medyczne nie będzie działać, a opieka zdrowotna w Tajlandii nie jest tania.

Poniżej adres oraz numer telefonu do wypożyczalni:
127/3 Mun Mueang Rd, Tambon Si Phum, Chiang Mai 50200, Thailand
Phone: +66827628302

Trasa i odległości

Pamiętaj, że podane odległości obejmują dodatkowe atrakcje, które chciałem zobaczyć, mimo że były dość oddalone od klasycznej trasy.

Dzień 1: Chiang Mai – Pai przez Huay Tung Tao Reservoir, Mok Fa Waterfall oraz Huai Nam Dang National Park (~ 130-150 km)

Dzień 2: Pai – Sop Pong przez Nam Lod Cave (~ 60-70 km)

Dzień 3: Sop Pong – Mae Hong Son przez Ban Jabo, Ban Rak Thai oraz wioskę Karenów (~ 170-180 km)

Dzień 4: May Hong Son – Hang Dong przez Mae Surin National Park, Khun Yuam oraz Mae Sariang (~ 330-340 km)

Dzień 5: Hang Dong – Chiang Mai przez Op Luang National Park oraz Doi Inthanon National Park (~ 200-210 km)

Mae Hong Son Loop in Thailand
Pierwsze zakręty na trasie

Dzień 1: Chiang Mai – Pai

Wyjazd z Chiang Mai w godzinach porannych nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem. Ruch jest straszny, więc bądź bardzo ostrożny i jedź powoli. Dla mnie cały odcinek drogi 107 aż do zjazdu na Pai był najbardziej stresujący w całej podróży i często byłem mijany przez duże autobusy lub ciężarówki.

Pierwszym przystankiem, który polecam, jest zbiornik wodny Huay Tung Tao. To sztuczne jezioro otoczone bambusowymi chatami i restauracjami serwującymi lokalne potrawy. Bardzo dobre miejsce na drugie śniadanie i krótką przerwę od ruchliwej drogi. Około 20-30 minut od centrum Chiang Mai, w zależności od natężenia ruchu.

Mae Hong Son Loop, Thailand
Spokojny poranek nad zalewem Huay Tung Tao
Mae Hong Son Loop, Thailand
Widok z lotu ptaka na zbiornik Huay Tung Tao
Mae Hong Son Loop, Thailand
Ładne miejsca do relaksu wokół jeziora

Następnie wróć do drogi 107 i jedź dalej na północ, gdzie na głównym skrzyżowaniu będziesz musiał skręcić w lewo w kierunku Pai. Charakterystyczne miejsce, ponieważ po prawej stronie stoi kompletny model samolotu Airbus A330. Od skrzyżowania jest około pół godziny jazdy do wodospadu Mok Fa.

Wejście kosztuje 100 THB dla obcokrajowców plus 20 THB za parking dla motocykli, ale myślę, że warto. Trasa z parkingu do wodospadu jest bardzo krótka, ok. 500 m przez piękny las. W drodze powrotnej można ją trochę wydłużyć i przejść scieżką na drugą stronę rzeki aby spojrzeć na wodospad pod innym kątem.

Mae Hong Son Loop, Thailand
Wodospad Mok Fa
Mae Hong Son Loop, Thailand
Wodospad Mok Fa

Kontynuuj przez kolejne 30 km do gorącego źródła Pong Dueat. Na tym odcinku droga staje się bardziej kręta, więc podróż powinna zająć około 50-60 minut. Niestety, miejsce to wydawało się nieco zaniedbane w czasie pandemii i tylko niektóre z dużych basenów termalnych były otwarte. Opłata za wstęp dla obcokrajowców też jest dość wysoka, 300 THB za osobę, ale bilet daje również dostęp do innych miejsc należących do tego samego parku narodowego. Oprócz basenów, jest tu również krótki szlak, na którym można zobaczyć bulgoczące gorące gejzery. Nie spodziewałem się, że zobaczę takie miejsce w Tajlandii!

Mae Hong Son, Thailand
Gorące źródła Pong Dueat
Mae Hong Son, Thailand
Nieoczekiwane widoki w Tajlandii

Jeśli będziesz jechał dalej w kierunku Pai, wkrótce zobaczysz po prawej stronie kolejne wejście do Parku Narodowego Huai Nam Dang. Warto więc ponownie skorzystać z biletu wstępu i sprawdzić punkt widokowy z fantastyczną górską panoramą Doi Luang Chiang Dao. Jest tu również kemping, który może być alternatywną do noclegu w Pai.

Mae Hong Son, Thailand
Punkt widokowy w Parku Narodowym Huai Nam Dang

Następnym przystankiem powinien być malowniczy most Tha Pai Memorial Bridge. Podczas drugiej wojny światowej Japończycy wykorzystali przymusową siłę roboczą z okolicznych wiosek do zbudowania drewnianego mostu, dzięki któremu mogli zaatakować kontrolowaną przez Brytyjczyków Birmę. Po odniesieniu porażki spalili most, ale mieszkańcy zbudowali kolejny, który został niestety zmieciony przez powodzie w 1973 roku. Kolejna, metalowa już wersja może być podziwiana do dziś. Dobrym pomysłem jest zaparkowanie motocykla i przejście na drugą stronę lub nawet zejście nad rzekę.

Mae Hong Son, Thailand
Miły spacer po Tha Pai Memorial Bridge
Mae Hong Son, Thailand
Krajobraz wokół mostu jest bardzo malowniczy

Dalej w kierunku centrum miasta znajduje się ostatni przystanek na dziś – Kanion Pai. To świetne miejsce do oglądania zachodu słońca i jest bezpłatne. Z parkingu do punktu widokowego to tylko krótki spacer, ale zachęcam do pokręcenia się po okolicy. Krawędzie kanionu czasami stają się dość wąskie, więc lepiej uważaj i załóż coś lepszego niż klapki. Alternatywnym miejscem na zachód słońca jest posąg Wielkiego Buddy / świątynia Wat Phra That Mae Yen w Pai, ale na szczyt trzeba będzie wspiąć się po 353 stopniach.

Pai Canyon, Thailand
Kanion Pai jest popularnym miejscem zachodów słońca
Pai Canyon, Thailand
Wąskie krawędzie Kanionu Pai
Pai Canyon, Thailand
Widok z lotu ptaka na Kanion Pai
Big Buddha in Pai, Thailand
Wielki Budda w Pai
Big Buddha in Pai, Thailand
Kolejne świetne miejsce na zachody słońca

Następnie udaj się do swojego miejsca zakwaterowania na zasłużony odpoczynek. Klasycznym wyborem na wieczorny street food jest Pai Walking Street, porównywany przez wielu do Khao San Road w Bangkoku. Nie do końca rozumiem to porównanie i ogólnie fascynację Pai, ale z pewnością jest to miłe miejsce na wieczór.

Opcjonalnie: jest więcej miejsc do kąpieli w gorących źródłach, takie jak Sai Ngam lub Tha Pai. Po wcześniejszej wizycie w Pong Dueat postanowiłem jednak pominąć te miejsca i wziąć zimny prysznic w moim pokoju 🙂

Mae Hong Son, Thailand
Niektórzy używają gorącej wody do gotowania jajek
Mae Hong Son, Thailand
Gorące źródła Tha Phai

Dzień 2

Ten dzień można z łatwością podzielić na dwa, by rozkoszować się brakiem pośpiechu. Jeśli lubisz wschody słońca, polecam rozpocząć dzień w punkcie widokowym Yun Lai. Wejście kosztuje 20 THB, a na miejscu jest kawiarnia. Można również spędzić tutaj noc w namiocie.

Mae Hong Son in Thailand
Panorama z punktu widokowego Yun Lai
Mae Hong Son in Thailand
To niesamowite miejsce na biwak!

Następnie odwiedź wioskę Santichon, zbudowaną w stylu chińskim. Jest to lekko kiczowata atrakcja turystyczna i nie zasługuje na nic więcej niż krótki postój i spacer, ale jest po drodze do wodospadu Pam Bok, więc czemu nie. Przed 8 rano kasa przy wodospadzie wciąż była zamknięta i całe szczęście, bo wtopiłbym 200 THB. Nie robi on większego wrażenia.

Mae Hong Son Loop in Thailand
Trochę kiczowata wioska Santichon
Kho Kuu So Bamboo Bridge
Wodospad Pam Bok

Podążając dalej drogą dotarłem do mojego pierwotnego celu: mostu bambusowego Kho Kuu So. Jest to konstrukcja o długości 815 metrów, która biegnie przez duże pola ryżowe, niestety kompletnie wysuszone w lutym. Przejście mostem jest darmowe, ale można wrzucić kilka baht do puszki przy wejściu.

Kho Kuu So Bamboo Bridge
Poranna mgła wokół mostu Kho Kuu So
Kho Kuu So Bamboo Bridge
Niestety w lutym pola ryżowe są suche
Kho Kuu So Bamboo Bridge
Widok z lotu ptaka na most bambusowy Kho Kuu So

Potem nadszedł czas na odpowiedź na pytanie: czy mam ochotę na wędrówkę? Prawda jest taka, że zawsze mam 🙂 Jeśli Ty też, to znajdź w Mapach Google punkt początkowy trekkingu do wodospadu Mae Yen i jedź tam. Być może uda Ci się przejechać przez strumyk 2-3 razy motocyklem (w zależności od poziomu wody), ale wtedy nie ma innego wyjścia, jak zaparkować go na poboczu i iść dalej pieszo. Wędrówka przez las z licznymi przejściami przez rzekę zajmie Ci około 4-5 godzin. Twoje buty na pewno będą kompletnie mokre, więc miej to na uwadze. Myślę, że najlepsze będą wygodne sandały (typu Keen), ale daruj sobie japonki. Zabierz ze sobą przekąski i wodę, ponieważ w okolicy nie będzie możliwości kupienia czegokolwiek.

Mae Hong Son in Thailand
Na szlaku wielokrotnie przechodzi się przez strumyk
Mae Hong Son in Thailand
Wodospad Mae Yen

Wreszcie czas pożegnać się z okolicą Pai i ruszyć w dalszą drogę w kierunku jaskini Nam Lod. Możesz zrobić sobie przerwę na zdjęcia w punkcie widokowym Doi Kiew Lom, który jest po drodze. Jaskinia Nam Lod to zdecydowanie najciekawsza jaskinia do odwiedzenia w prowincji Mae Hong Son i jedna z najciekawszych w całej Tajlandii! Uważa się, że od 9000 p.n.e. do 5500 p.n.e. miejsce to zamieszkiwało plemię myśliwskie Hoabinhian.

Aby wejść do środka, musisz mieć przewodnika, a koszt wycieczki to 500 THB dla grupy 3 osób. Biorąc pod uwagę, że wycieczka trwa około 1,5 – 2 godzin i obejmuje przeprawę bambusowymi tratwami, z pewnością warto. Oświetlenie w środku jest bardzo słabe, a przewodnik ma tylko lampę naftową, więc czasami naprawdę żałowałem, że nie zabrałem ze sobą dobrej latarki. Jeśli zaplanujesz swoją wizytę około zachodu słońca, możesz zobaczyć mnóstwo nietoperzy wylatujących z jaskini na wieczorną ucztę.

Lod Cave, Mae Hong Son in Thailand
Wewnątrz jaskini Nam Lod
Lod Cave, Mae Hong Son in Thailand
Aby mieć lepszy widok, weź własną latarkę!
Lod Cave, Mae Hong Son in Thailand
Wewnątrz jaskini Nam Lod
Lod Cave, Mae Hong Son in Thailand
Tratwy bambusowe czekają na turystów
Lod Cave, Mae Hong Son in Thailand
Wyjście z jaskini
Lod Cave, Mae Hong Son in Thailand
Mnóstwo ryb w pobliskiej rzece

Dzień 3

Dzień trzeci rozpoczął się od niesamowitej zupy z makaronem i przyzwoitej kawy na tarasie Jabo Coffee w Ban Japo. Jest to mała górska wioska zamieszkana przez plemię Lahu, położona zaledwie 5 minut od głównej pętli Mae Hong Son. Jeśli przyjedziesz o wschodzie słońca, możesz zobaczyć tak zwane ‘morze chmur’ przetaczających się przez góry..

Ban Japo, Thailand
Malownicza wioska Ban Japo
Ban Japo, Thailand
Śniadanie z widokiem!

Wróć na główną drogę i wkrótce po prawej stronie pojawi się Scenic Pang Mapha, kolejny punkt widokowy. Naprzeciwko drogi znajdują się stragany sprzedające owoce i pamiątki.

Około 17 km dalej, po serii zakrętów, skręć w kierunku Wat Pa Tam Wua. Ten klasztor medytacyjny znajduje się w zapierającej dech w piersiach górskiej scenerii z jaskinią, rzeką i ogrodem do zwiedzania. Po drugiej stronie drogi znajduje się chińska wioska w Ban Rung Arun. Nic specjalnego, ale można popatrzeć na charakterystyczne domy.

Mae Hong Son in Thailand
Pięknie położona Wat Pa Tam Wua

Następny przystanek, Tham Pla (Jaskinia Rybna), jest oddalona o 23 kilometry. Krótki szlak trekkingowy zajmie około 30-60 minut. Sama jaskinia to hmm… nie do końca jaskinia, ale dziura w skale z mnóstwem ryb, które można nakarmić. Bilet dla obcokrajowców kosztuje 200 THB i jeśli chodzi tylko o jaskinię, to powiedziałbym, że nie warto. Z tym samym biletem można jednak odwiedzić uroczy wodospad Pha Suea, który znajduje się około 12 kilometrów dalej. Znajduje się on poza główną pętlą Mae Hong Son, ale po drodze do Ban Rak Thai, gdzie i tak warto się wybrać.

Mae Hong Son in Thailand
Wodospad Pha Suea

Ban Rak Thai to bardzo klimatyczne miasto w chińskim stylu tuż przy granicy z Birmą. Zostało założone przez byłych żołnierzy Kuo Min Tang, którzy byli nacjonalistami i wyemigrowali z prowincji Yunnan po przejęciu władzy w Chinach przez komunistów. Najpopularniejsze atrakcje to degustacje herbaty na plantacjach, restauracje z lokalną zupą z makaronem i rejsy łódką po zbiorniku Khuean Nai Mok.

W drodze powrotnej możesz sprawdzić Pang Oung. Jest to park, w którym można popływać bambusową tratwą po jeziorze i obserwować łabędzie. To dobre miejsce na biwak, jeśli wolisz naturę niż miasto.

Ban Rak Thai, Thailand
Rejs łódką po zbiorniku Khuean Nai Mok
Ban Rak Thai, Thailand
Wszędzie chińskie akcenty
Ban Rak Thai, Thailand
Możesz wynająć jedną z chatek pośrodku pól herbacianych
Ban Rak Thai, Thailand
Degustacja herbaty to popularna atrakcja turystyczna
Ban Rak Thai, Thailand
Następnym razem na pewno zostanę na noc w Ban Rak Thai!
Ban Rak Thai, Thailand
Widok z lotu ptaka na pola herbaciane

Kierując się w stronę Mae Hong Son, polecam zrobić jeszcze dwa przystanki. Pierwszy powinien znajdować się przy moście Su Tong Pae. Jest to konstrukcja podobna do mostu bambusowego Kho Khuu So w Pai. Rozciąga się na około 500 metrów i został zbudowany przez mieszkańców wioski Kung Mai Saak, aby mnisi mogli przejść przez pola ryżowe z wioski do świątyni buddyjskiej (Wat Phu Sama), na drugim końcu. Świątynia jest fajnym miejscem do odwiedzenia.

Mae Hong Son, Thailand
Spacer po moście Su Tong Pae

Dotarcie do wioski Kayan Taryar zajmie kolejne pół godziny, a droga częściowo przebiega przez polne drogi. Można tam zobaczyć tak zwane kobiety o długich szyjach, noszące ciężkie mosiężne spirale na szyjach. Zwój uciska obojczyk i klatkę piersiową, przez co ich szyje wyglądają na nienaturalnie rozciągnięte. Istnieją różne teorie dotyczące znaczenia takiego zwyczaju. Mogło to mieć na celu uczynienie kobiet nieatrakcyjnymi dla mężczyzn z innych plemion, a może nawet uchronienie ich przed atakami tygrysów. Jednak najbardziej prawdopodobnym powodem jest po prostu moda. Wahałem się, czy tam pojechać, ponieważ tego typu wioski to głównie atrakcje turystyczne ze straganami pełnymi pamiątek i nazywane są nawet „ludzkim zoo”. Chociaż rzeczywiście były tu rzeczy na sprzedaż, przyjechałem dość późno i byłem jedynym turystą, więc nie miałem żadnych negatywnych odczuć odnośnie tego miejsca. Nikt mnie nie namawiał do kupowania czegokolwiek, mogłem swobodnie spacerować, fotografując lokalnych mieszkańców. Inna podobna wioska w tym rejonie nazywa się Huay Pu Keng.

Karen Village in Thailand
Przyjaźni ludzie w wiosce Kayan Taryan

Ostatni przystanek tego dnia to Wat Phra That Doi Kong Mu w centrum Mae Hong Son. Fantastyczny widok na miasto i góry, zarówno o wschodzie, jak i zachodzie słońca.

Jeśli zgłodniejesz, wokół parku Nong Chong Kham znajduje się mały nocny market.

Dzień 4

Ten dzień to pokonanie zdecydowanie najdłuższego dystansu na całej pętli. Zanim wyruszysz z Mae Hong Son, możesz zobaczyć jeszcze kilka pięknych świątyń w mieście, takich jak Wat Jong Klang, Wat Jong Kham, Wat Hua Wiang czy Wat Phra Non. Po opuszczeniu miasta warto zatrzymać się przy punkcie widokowym Pha Bong. Kolejną piękną panoramę można podziwiać z punktu widokowego Hmong Microwave Village View Point, który znajduje się w odległości 15 minut od głównej drogi. To bardzo fotogeniczne miejsce na szybki postój, zwłaszcza we wczesnych godzinach porannych, kiedy chmury mogą być jeszcze nisko.

Mae Hong Son in Thailand
Lot dronem wokół punktu widokowego Pha Bong

Następnie kontynuuj przez około 34 kilometry do Khun Yuam, gdzie musisz podjąć decyzję, czy chcesz znacząco odbić z trasy, do Parku Narodowego Namtok Mae Surin. Zajmie to około 1 godziny w jedną stronę. Biorąc pod uwagę, że droga jest bardzo malownicza, nie żałuję, że tam pojechałam, ale rzeczywiście była to długa jazda. W Doi Mae U Kho znajduje się punkt widokowy o nazwie Thung Bua Tong Fields, słynący ze słoneczników, jednak na początku lutego było już po sezonie. Bilet do parku narodowego dla obcokrajowców kosztuje 200 THB, a do punktu widokowego prowadzi krótki szlak. Nie można zejść do podstawy wodospadu, ale wciąż jest to malownicze miejsce.

Mae Hong Son in Thailand
Wodospad Mae Surin

Po powrocie na drogę 1263 można skorzystać ze skrótu i ​​jechać bezpośrednio do Parku Narodowego Doi Inthanon. Ja jednak chciałem ukończyć pełną pętlę Mae Hong Son, więc wróciłem do Khun Yuam, gdzie odwiedziłem przy okazji Izbę Pamięci Przyjaźni Tajsko-Japońskiej. To ciekawe miejsce dla wszystkich zainteresowanych historią II wojny światowej. Wizyta trwa około 1 godziny, ale jest dość droga – 200 THB dla obcokrajowców.

Kolejny etap to 100 kilometrów jazdy do Mae Sariang. Fajnym punktem widokowym jest Mae La Luang. Mae Sariang to spokojne miasteczko bez wielu atrakcji, ale dla niesamowitych widoków warto podjechać do Wat Phrathat Chom Mon.

W pobliżu znajduje się również Park Narodowy Salawin, który można zwiedzić podczas 1-godzinnej wędrówki po lesie, ale opinie są dość kiepskie więc odpuściłem. Możliwa jest też głębsza eksploracja w kierunku rzeki Thanlyin na granicy z Birmą, ale potrzebny byłby przyzwoity pojazd 4×4.

Z Mae Sariang do Huen Hug Hod The Resort, gdzie postanowiłem się zatrzymać na noc, są 102 kilometry.

Dzień 5

Ostatni dzień wycieczki to wspaniała przyroda i wodospady. Jeśli zdecydowałeś się spędzić noc w Huen Hug Hod The Resort i chciałbyś rano odwiedzić Park Narodowy Op Luang, musisz cofnąć się około 15 kilometrów tą samą drogą, którą jechałeś wczoraj. Sam park jest świetnym miejscem do krótki trekking, a pętla na szczyt i z powrotem zajmuje od 60 do 90 minut. Bilet wstępu dla obcokrajowców to standardowe 200 THB.

Op Luang National Park
Park Narodowy Op Luang

Z parku narodowego jest około 50 minut jazdy do Chom Thong, gdzie możesz odwiedzić bardzo ładną świątynię Wat Phrathat Si Chom Thong Worawihan i zatankować motocykl przed wyruszeniem w dalszą drogę do Parku Narodowego Doi Inthanon. Na jego terenie znajduje się najwyższa góra w Tajlandii (2565m n.p.m.), a także wielu niesamowitych wodospadów. Tym razem bilet wstępu to koszt rzędu 300 THB.

Dotarcie na szczyt Doi Inthanon to bardzo łatwy i krótki spacer z parkingu, ale niestety bez spektakularnych widoków z powodu gęstego lasu. Zabierz ze sobą ciepłe ubrania, ponieważ temperatura może spaść znacznie poniżej 10 C.

Doi Inthanon National Park
Wat Phrathat Si Chom Thong Worawihan
Doi Inthanon National Park
Dach Tajlandii!

Dla entuzjastów pieszych wędrówek, są jeszcze 3 inne szlaki warte rozważenia. Pierwszy z nich, Ang Ka Nature Trail, jest najkrótszy i można go pokonać bez przewodnika w około 15-20 minut. Znajduje się on tuż poniżej szczytu Doi Inthanon. Drugi szlak, Kew Mae Pan Nature Trail, ma długość około 3 kilometrów i można z niego dostrzec dwie charakterystyczne pagody. Przy wejściu musisz wynająć lokalnego przewodnika. Nie widzę w tym żadnego sensu, bo droga jest mega czywista i nie można się zgubić. Trzeci, Pha Dok Sieo Nature Trail, również musi być zrobiony z przewodnikiem (220 THB dodatkowej opłaty). Piękny, łatwy spacer wzdłuż strumienia i wodospadów z przystankami na kąpiel jeśli masz taką ochotę. Na końcu, w małej wiosce, możesz odwiedzić sklepy z rękodziełem i skosztować lokalnej kawy. Mam tylko nadzieję, że dodatkowe pieniądze, które turyści są zmuszeni zapłacić za przewodników, naprawdę trafiają do ich kieszeni!

Doi Inthanon National Park
Promenada na szlaku przyrodniczym Ang Ka
Doi Inthanon National Park
Panorama z Kew Mae Pan Nature Trail
Doi Inthanon National Park
Kew Mae Pan Nature Trail trzeba przejść z przewodnikiem
Doi Inthanon National Park
Widoki są tego warte!

Wodospad Mae Ya jest nieco poza główną trasą, ale nie możesz go przegapić! Myślę, że to najpiękniejszy wodospad w Parku Narodowym Doi Inthanon i jeden z najładniejszych w całej Tajlandii. Zaledwie kilkaset metrów od parkingu.

Inne piękne i potężne wodospady to Mae Klang i Wachirathan i oba znajdują się bardzo blisko parkingów. Następnie możesz zrobić szybki postój przy wodospadzie Sirithan. Nie tak imponujący, jak pozostałe, ale wciąż bardzo fajny.

Doi Inthanon National Park
Wodospad Mae Ya
Doi Inthanon National Park
Spektakularny wodospad Wachirathan

Oprócz wędrówek i wodospadów z pewnością nie można pominąć bliźniaczych pagód: Pra Mahatat Noppamethedon i Pra Mahatat Nopphonphusiri. Zostały zbudowane na cześć zmarłego króla Bhumibola Adulyadeja i królowej Sirikit i są otoczone spektakularnymi ogrodami. Widoki na okoliczne góry też są świetne.

Królewska Stacja Rolnicza Inthanon to ogromny ogród dla miłośników kwiatów, ale poza tym niewiele więcej można tam zrobić.

The Royal Agricultural Station Inthanon is a huge garden for flower enthusiasts but other than that, there is not much else you can do there.

Jeśli chcesz kupić pamiątki, możesz zatrzymać się na rynku lokalnej społeczności Hmong. Dostępne są tutaj owoce, warzywa, orzechy i różne trunki, ale ceny są dość wysokie.

Po tak wypełnionym atrakcjami dniu, przyszedł czas powrotu do Chiang Mai, czyli ostatniego punktu na pętli Mae Hong Son. Przejechanie ostatnich 90 km powinno zająć około 1,5 godziny. Muszę przyznać, że cała wyprawa była po prostu niesamowita, ale również wymagająca fizycznie i ostatnie kilometry na ruchliwych drogach Chiang Mai do końca wyssały resztki mojej energi.

Zakwaterowanie

Dzień 1: Pay Yard Guesthouse

Nic nadzwyczajnego, ale stosunkowo tani domek (375 THB), czysty i ze wszystkim, czego potrzeba na krótki postój. Znajduje się blisko centrum miasta i ulicy ze street foodem.

Adres: 3/1 Moo 8 Tumbon Vieng Tai, Amphoe Pai, Mae Hong Sorn, Pai, 58130, Thailand
Telefon: +66 99 230 6599, Koordynaty GPS: N 019° 21.097, E 98° 25.979

Pai, Thailand
Prosty, ale ładny domek w Pai

Dzień 2: Jungle Guesthouse

Czyste i ładnie zaprojektowane domki. Właścicielka pokazała mi dwie wersję: tańszą i droższą. Zdecydowałem się na tę drugą dla większego komfortu i był to dobry wybór. Łóżko było wygodne, na miejscu można również coś zjeść.

Adres: 200 1095 สบป่อง อ.ปางมะผ้า, 58150 Mae Hong Son, Thailand
Telefon: +66948283865

Bardzo przyjemne domki w Jungle Guesthouse

Dzień 3: Boondee House

Kolejny czysty, wygodny i dobrze zarządzany pensjonat. 450 THB za pokój z klimatyzacją, podwójnym łóżkiem i prywatną łazienką.

Adres: 6 Soi Padung mauitau, Muang, Mae Hong Son, 58000, Thailand
Telefon: +66 88 435 9258, Koordynaty GPS: N 019° 18.124, E 97° 57.851

Dzień 4: Huen Hug Hod The Resort

Położony tuż przy głównej drodze, ale w nocy praktycznie ruch zamiera i jest cisza. Pokoje są przestronne i czyste. W cenie jest również bardzo podstawowe śniadanie.

Adres: 296 Moo.1, T. Hang Dong, A. Hot, Hot, Hot, Thailand, 50240
Telefon:  +66850307356

Dzień 5: 60 Blue House

Muszę przyznać, że miałem poważne wątpliwości, kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy. Powiedzmy, że z zewnątrz budynek nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Ale skończyło się na tym, że zostałem przez ponad tydzień, a właściciel pomógł mi w przedłużeniu mojej wizy. Parking dla motocykli, część wypoczynkowa przed domem, tania wypożyczalnia rowerów i pralnia. Wszystko to jest dostępne dla turystów. W pokoju jest klimatyzacja i bardzo szybki internet. Łazienka jest wspólna z innymi goścmi na piętrze jednak w ogóle to nie przeszkadza.

Adres: 32-34 Ratchaphakinai Rd, T.Pragin, A.Muang, Phra Sing, Chiang Mai, 50200, Thailand
Telefon: +66 89 700 9971, Koordynaty GPS: N 018° 46.944, E 98° 59.397

Wskazówki

Noś kask i odzież ochronną

Wiem, że w ciągu dnia może być gorąco, a jazda motocyklem w kasku, rękawiczkach i długich rękawach nie jest najprzyjemniejsza, zwłaszcza gdy widzisz wszystkich miejscowych uprawiających freestyle na drodze, ale lepiej się zabezpieczyć niż żałować.

Podróżuj z lekkim bagażem

Pokonywanie setek kilometrów na motocyklu dziennie nie będzie łatwe z ciężkim plecakiem. Zabierz tylko te rzeczy, które na pewno potrzebujesz. Wykorzystaj przestrzeń pod siedzeniem lub trzymaj bagaż między nogami, jeśli nie przeszkadza Ci to podczas jazdy. W ten sposób plecy nie będą obciążone.

Zabierz ciepłe ubrania

W regionach górskich lub na szczycie Doi Inthanon temperatura może spaść znacznie poniżej 10C, szczególnie w nocy lub rano. Nie trzeba dodawać, że podczas jazdy motocyklem, temperatura odczuwalna może być nawet niższa.

Zaplanuj wystarczająco dużo czasu

Zaplanowałam 5 dni i chociaż zobaczyłem wszystkie miejsca, które chciałem, to zdarzały się momenty, kiedy czułem się w pośpiechu i trochę zmęczony. Gdybym kiedykolwiek robił pętlę jeszcze raz, zaplanowałbym co najmniej 2-3 dni więcej, szczególnie w rejonie Pai, Mae Sariang czy Doi Inthanon.

Zabierz latarkę

Może się bardzo przydać przy eksploracji Jaskini Nam Lod lub w sytuacjach awaryjnych, kiedy brak oświetlenia na drodze

Unikaj jazdy w nocy

Pętla Mae Hong Son ma wiele zakrętów, a poza miastami na drodze nie ma oświetlenia. Zrób sobie przysługę i zaplanuj dojazd w pobliże noclegu mniej więcej w porze zachodu słońca.

Zapisz ważne numery alarmowe

Nie chcesz nerwowo przeglądać Internetu w poszukiwaniu właściwego numeru w nagłych wypadkach.

Emergency numbers in Thailand

Koh Bulon Le jest zdecydowanie jedną z najmniej dotkniętych przez masową turystykę wysp w Tajlandii. Nie ma tu dużych imprez, nie ma motorówek bez końca krążących wzdłuż brzegu, a prąd jest włączany tylko na kilka godzin dziennie. To duży kontrast w porównaniu z pobliską i bardzo popularną wyspą Koh Lipe.

Przy powierzchni około 3 kilometrów kwadratowych jest to dosłownie mały kawałek raju, który można łatwo obejść w ciągu kilkunastu minut bez stresu związanego z ruchem ulicznym. Nie ma tu samochodów, a kilka rzucających się w oczy skuterów należy do mieszkańców i nie są na wynajem. Brzmi interesująco?

Jak dotrzeć na Koh Bulon Le?

Muszę zaznaczyć, że wybrałem się na Koh Bulon Le w marcu 2022 roku, kiedy turystyka w Tajlandii wciąż nie wróciła do swojego stanu sprzed pandemii. Minibus zabrał mnie z Trang na molo Pakbara, gdzie wsiadłem na motorówkę płynącą na Koh Lipe. Po spędzeniu tam kilku dni, kolejna motorówka zabrała mnie bezpośrednio na Koh Bulon. Podróż, a szczególnie jej koniec, była dość oryginalnym doświadczeniem. Na wyspie nie ma żadnego pomostu, do którego mogłaby przybić łódź. Zamiast tego, zbliża się ona tak mocno jak to możliwe do plaży a następnie, trzeba wyskoczyć za burtę i iść do przegu 🙂 Na szczęście jeden z członków załogi pomógł mi z ciężkim plecakiem.

Niestety wydostanie się z wyspy nie było już tak łatwe, ponieważ akurat tego dnia nie było żadnej motorówki, która mogłaby mnie odebrać i podrzucić na molo Pakbara. Ale to jest Tajlandia i tu nie ma rzeczy niemożliwych! Bardzo miła właścicielka domków, gdzie się zatrzymałem na noc, wykonała kilka telefonów i znalazła kogoś, kto znał kogoś, kto następnego dnia wybierał się na molo Pakbara tradycyjną łodzią tzw. long-tail boat, żeby sprzedać ryby. Dla mnie taki lokalny transport jest zawsze lepszy niż motorówka, a przy okazji mieliśmy nawet krótki postój na Koh Don!

Koh Bulon Le, Thailand
Podróż tradycyjną łodzią z lokalnym rybakiem

W normalnych sezonach łodzie motorowe kursują na trasie z Phuket na Koh Lipe, a główne przystanki to Phi Phi, Krabi, Koh Lanta i Trang. Koh Bulon nie jest tak popularny, ale jest po drodze i większość operatorów może Cię tam podrzucić.

Alternatywnie możesz wsiąść do autobusu z Trang do molo Pakbara, a następnie kontynuować podróż bezpośrednio na Koh Bulon Le lub z kilkudniowym przystaniem na Koh Lipe, dokładnie tak jak ja.

Jeśli przylatujesz samolotem, najbliższe lotniska znajdują się w Hat Yai i Trang. Możesz sprawdzić wszystkie opcje transportu i rozkłady jazdy, a także zarezerwować bilet na 12Go.Asia.

Kiedy jechać?

Gorąco polecam podróżowanie w sezonie, od października do kwietnia. W porze deszczowej dotarcie na Koh Bulon Le nie jest niemożliwe, ale dużo trudniejsze i zdecydowanie droższe. Będziesz polegać na lokalnych łodziach typu longtail i swoich umiejętnościach negocjacyjnych. Zdarzają się również dni, kiedy morze jest zbyt wzburzone, aby można było płynąć.

Jak długo zostać na Koh Bulon Le?

Jest to mała wyspa, więc powiedziałbym, że 1 pełny dzień powinien wystarczyć, aby odwiedzić wszystkie ciekawe miejsca i cieszyć się czasem na plaży. Jeśli jednak chcesz zwolnić i po prostu żyć bez presji i zmartwień, zastanów się nad dłuższym pobytem.

Północna strona Koh Bulon Le
Południowa strona Koh Bulon Le

Gdzie się zatrzymać?

Wschodnia strona wyspy ma najlepsze plaże i dobre kurorty, takie jak Pansand Resort czy Bulone Resort. Jeśli chcesz zaoszczędzić trochę pieniędzy, możesz poszukać noclegu w północnej części. Polecam Chaolay Homestay. Był to całkiem spory kawałek od zejścia z łodzi, ponieważ w zasadzie trzeba przejść całą wyspę. Z plecakiem i w upale, ale trudno! Za 600 THB za noc przenocujesz w bambusowym domku z naprawdę dobrą moskitierą, wentylatorem i prywatną łazienką. Gospodarz jest bardzo przyjazny. Elektryczność działa mniej więcej w godzinach od 18 do 23. Warto jest mieć latarkę, tak na wszelki wypadek 🙂

Nie mogłem znaleźć tego miejsca na booking.com, ani na agoda.com, więc oto numer telefonu: +66 86 967 0716. Znalazłem to miejsce na Google Maps i po przeczytaniu wielu pozytywnych komentarzy, zdecydowałem się tam pójść w ciemno, bez rezerwacji.

Koh Bulon Le, Thailand
Tradycyjny domek w Chaolay Homestay

Poruszanie się po wyspie

Opcje ograniczają się do… chodzenia! Spacer z jednej strony wyspy na drugą zajmuje około 20 minut, więc naprawdę nie warto nawet rozważać innych opcji. Koh Bulon Le jest porośnięty gęstą dżunglą, ale wąskie ścieżki są wyraźnie widoczne.

Co robić na Koh Bulon Le?

Nie ma tu zbyt wiele do roboty, ale o to właśnie chodzi! Oprócz spędzania czasu na plaży dostępne są inne klasyczne aktywności, takie jak kajaki, snurkowanie lub raczej krótkie piesze wędrówki. Jest kilka fajnych restauracji, ale nie oczekuj szalonego życia nocnego.

White Sand Beach

Długa piaszczysta plaża z płytką wodą, idealna do snurkowania niedaleko brzegu. W okolicy jest kilka ośrodków wypoczynkowych, ale nie martw się – dostęp nie jest tylko dla gości i każdy może cieszyć się tym miejscem.

Koh Bulon Le, Thailand
Plaża White Sand Beach oraz krystalicznie czysta woda
Koh Bulon Le, Thailand
Widok z góry na White Sand Beach oraz ośrodki turystyczne
Zupełnie pusty kawałek raju

Ao Panka Noy

Kolejna ładna plaża z dobrymi restauracjami. Nie tak dobra do pływania jak White Sand Beach, ale skoro to tylko krótki spacer, to dlaczego nie rzucić okiem?

Koh Bulon Le, Thailand
Widok z drona na Ao Panka Noy oraz Ao Panka Yai

Ao Panka Yai

Plaża, która leży najbliżej Chaolay Homestay. Jest kilka hamaków, więc można się zrelaksować przy zachodzie słońca. Niestety było też sporo śmieci.

Koh Bulon Le, Thailand
Zachód słońca na plaży Ao Panka Yai

Mango Bay

To hotspot dla lokalnych rybaków, więc zauważyć można łodzie oraz mnóstwo sieci. Nie powiedziałbym, że to dobre miejsce na relaks, ale szlak prowadzący do tego miejsca jest bardzo przyjemny. Można nawet przejść się trochę dalej po skałach po prawej stronie plaży, w porze odpływu.

Koh Bulon Le, Thailand
Namorzyny w okolicy Zatoki Mango
Koh Bulon Le, Thailand
Widok z góry na Zatokę Mango

Trzeba przyznać, że obserwowanie słoni oraz interakcja z nimi jest jedną z największych atrakcji turystycznych Tajlandii. Często zysk jest ważniejszy niż bezpieczeństwo i komfort zwierząt, a w wielu miejscach niestety promowane są również również przejażdzki na ich grzbiecie.

Czy Ty, drogi turysto, chciałbyś nosić na plecach gromadę małp, ponieważ chcą zrobić ładne zdjęcie na swój monkeygram? Myślę, że odpowiedź brzmi nie.

Oczywiście nie wszystkie atrakcje ze słoniami w rolach głównych są złe. Zachęcam do czytania opinii oraz odwiedzenia strony internetowej danego miejsca, aby upewnić się, że nie sponsorujemy podejrzanych działań. A tak wogóle, to co powiesz na obserwowanie słoni w ich naturalnym środowisku, gdzie mogą się swobodnie przechadzać, gdzie nie możesz ich dotknąć ani nakarmić, ponieważ nie jest to udawane mini ZOO?

Napotkanie słoni podczas trekkingu po dżungli na własną rekę jest raczej mało prawdopodobne, dlatego polecam odwiedzić Park Narodowy Kui Buri. Zajmuje powierzchnię 969 kilometrów kwadratowych, tuż przy granicy z Birmą. W parku żyje ponad 300 słoni, więc szanse na zobaczenie przynajmniej kilku są spore, choć nie jest to gwarantowane. W parku dość powszechne są również gaury, bantengi i jelenie. Teoretycznie można również spotkać szakale złote, langury, gibony białoręczne, zające birmańskie, jeżozwierze malajskie, dziki, a nawet tygrysy, lamparty, tapiry i dole malajskie (dziki azjatyckie). Prawdopodobieństwo? Bliskie zera.

Kui Buri National Park, Thailand
Droga wiodąca przez park narodowy

Jak dotrzeć do Parku Narodowego Kui Buri?

Kui Buri znajduje się około 280 km (4 godziny autem) od Bangkoku. Z Hua Hin to około godzina jazdy, a z Prachuap Khiri Khan nawet mniej. Wszystkie te miasta są połączone koleją. Weekendowy wyjazd do Kui Buri można łatwo połączyć z innym wspaniałym parkiem narodowym – Sam Rot Yod. Najlepiej mieć własny środek transportu, ale można również dołączyć do zorganizowanej wycieczki. Po prostu popytaj w biurach turystycznych.

Podróżując na własną rękę, upewnij się, że jedziesz we właściwe miejsce. Mapy Google mogą poprowadzić Cię do siedziby głównej parku, która jest oddalona od obszaru obserwacji dzikiej przyrody o około 16 kilometrów. Kieruj się bezpośrednio Huai Luek Ranger Station.

Godziny otwarcia

Park Narodowy Kui Buri jest zamknięty od 1 września do 31 października z powodu pory deszczowej. W pozostałych miesiącach obszar obserwacji dzikiej przyrody jest otwarty codziennie od 14:00 do 18:00, ale zaleca się przybycie nie wcześniej niż o 15:00, ponieważ aktywność zwierząt wzrasta późnym popołudniem, a szanse na zobaczenie czegokolwiek są wtedy większe.

Biletu wstępu

Od czerwca 2022 r. opłaty za wstęp dla turystów zagranicznych wynoszą 200 THB dla dorosłych i 100 THB dla dzieci w wieku 3-14 lat. Obywatele Tajlandii zapłacą 40 THB za bilet dla osoby dorosłej i 20 THB dla dziecka. Parking samochodu to dodatkowe 30 THB.

Ale to nie jedyny koszt. Wjazd własnym pojazdem głębiej do parku narodowego jest niedozwolony, więc musisz zorganizować pojazd w stylu safari, który jest przerobionym pickupem z siedzeniami zamontowanymi w tylnej części. Pojazdy safari nie są zadaszone, co zapewnia świetną widoczność. W każdym z samochodów oprócz kierowcy, jest także przewodnik, ale nie mówią oni zbyt dobrze po angielsku. Wynajęcie auta kosztuje 850 THB za grupę/pojazd.

Safari

Zanim wsiądziesz do pickupa, rozważ wypożyczenie lornetki. Większość zwierząt widoczne są z daleka, więc jeśli nie masz obiektywu z dobrym zoomem, może być trudno będzie dostrzec szczegóły.

Safari ograniczone do jednej części parku narodowego trwa około 2-3 godzin, co moim zdaniem jest wystarczające. Po około 15 minutach jazdy zauważyliśmy duże stado gaurów oraz kilka jeleni. Nie wysiedliśmy z samochodu, ale kierowca dał nam dużo czasu na zrobienie zdjęć, a nawet przesunął samochód nieco do przodu, aby zmienić punkt widzenia.

Kui Buri National Park, Thailand
Pierwsze zwierzęta napotkane na trasie
Kui Buri National Park, Thailand
Stado gaurów
Kui Buri National Park, Thailand
Gaur, zwany jest także żubrem indyjskim
Kui Buri National Park, Thailand
Gaur to najwyższy zwierze z gatunku dzikiego bydła
Kui Buri National Park, Thailand
Samce są o jedną czwartą większe i cięższe niż samice

Ponieważ kierowca był w kontakcie radiowym ze strażnikami, pojechaliśmy od razu do najdalszego obszaru widokowego, ponieważ najwyraźniej widziano tam kilka słoni. My natomiast widzieliśmy tylko jednego, w dość dużej odległości. Zobaczyć wolnego słonia, przechadzającego się po równinie było ekstra przeżyciem! Nieopodal było też kilku gaurów. Wyszliśmy z samochodu by przejść się po najbliższej okolicy wypatrując kolejnych słoni, niestety bez powodzenia.

Kui Buri National Park, Thailand
Pierwszy słoń napotkany w Parku Narodowym Kui Buri
Kui Buri National Park, Thailand
Jeszcze więcej gaurów widzianych w oddali
Kui Buri National Park, Thailand
Jeden z punktów widokowych – Phong Sa Lad Dai Wildlife Watching Area

Zdecydowanie najlepszy był trzeci przystanek. Przechadzała się tam duża grupa słoni, w tym kilka słoniątek. Łącznie około 12 zwierząt. Nie mogliśmy wysiąść z ciężarówki i podejść bliżej, ale zwierzęta nie były aż tak daleko i można było je zobaczyć dałkiem dobrze. Spędziliśmy tu dużo czasu, bo choć wciąż jeden punkt widokowy pozostał jeszcze do zobaczenia, to prawdopodobnie strażnicy parku oraz kierowcy wiedzieli, że nie ma tam obecnie zwierząt. Mieli rację! Mimo, że na ostatnim postoju wyszliśmy z samochodu, jedyną atrakcją do fotografowania była rozległa panorama. Oczywiście, takie widoki są również satysfakcjonujące!

Kui Buri National Park, Thailand
Około 10-12 słoni, łącznie z młodymi
Kui Buri National Park, Thailand
Mały konflikt o terytorium między słoniami a gaurem
Kui Buri National Park, Thailand
Grupa słoni w poszukiwaniu jedzenia
Kui Buri National Park, Thailand
Phu Yai Sai Wildlife Watching Area – zdecydowanie najlepsze miejsce na obserwację słoni tego dnia

Czy warto odzwiedzić Parku Narodowym Kui Buri?

Moim zdaniem tak, mimo że cena jest dość wysoka jak na tajskie standardy. Można zauważyć negatywne recenzje mówiące, że niektórzy turyści byli w stanie zobaczyć tylko 1 lub 2 słonie z naprawdę dużej odległości i czuli sie zawiedzeni. Oczywiście, istnieje takie ryzyko. Możesz nawet w ogóle nie zobaczyć słoni, ale jest to park narodowy, a nie zoo. Nie oczekuj, że zwierzęta będą przychodzić i pozować do Twoich zdjęć, ponieważ zapłaciłeś za wstęp. To dzikie zwierzęta, które mogą robić, co chcą i to jest piękne.

Wreszcie nadeszła długo wyczekiwana chwila. Ostatni dzień na Głównym Szlaku Sudeckim. Opuściłem Głuchołazy wczesnym rankiem i zacząłem wspinaczkę najpierw na Przednią Kopę (495 m n.p.m.), a następnie na Średnią Kopę (543 m n.p.m.). Choć w nogach miałem już ponad 400 km, czułem się zaskakująco dobrze.

.

Kolejne 7 kilometrów przez Podlesie do Jarnołtówka minęło szybko ze względu na łatwy i płaski teren. W oddali widziałem już najwyższy szczyt Gór Opawskich i ostatnią górę do odhaczenia na Głównym Szlaku Sudeckim – Biskupią Kopę (890 m n.p.m.). Było to również ostatnie poważne podejście, dlatego zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie i lot dronem.

Główny Szlak Sudecki
Krajobraz w pobliżu Jarnołtówka
Biskupia Kopa

Z Jarnołtówka na szczyt Biskupiej Kopy jest około 4 km, w tym ponad 500 m różnicy wzniesień. To wystarczy, aby naprawdę się rozgrzać! Niestety musiałem zrobić kolejny postój i założyć pokrowiec przeciwdeszczowy na plecak z powodu pogarszającej się pogody. W odległości 15-20 minut od szczytu znajduje się schronisko „Pod Biskupią Kopą”, na wypadek gdybyście chcieli poratować się gorącą herbatą lub posiłkiem.

Przez szczyt przebiega granica Polski i Czech. Widoki ograniczają drzewa, ale jest możliwość wejścia na wieżę widokową, która stoi po czeskiej stronie. Odpuściłem to sobie ze względu na nadciągające chmury i zamiast tego kontynuowałem zejście w kierunku Srebrnej Kopy.

Biskupia Kopa, Główny Szlak Sudecki
Widok z lotu ptaka na Biskupią Kopę
Główny Szlak Sudecki
Srebrna Kopa

Wkrótce dotarłem do Przełęczy Pod Zamkową Górą, a następnie na Górę Zamkową (571 m n.p.m.). Zaledwie pół godziny drogi dzieliło mnie od słynącej z rybołówstwa wsi Pokrzywna.

Stamtąd do Prudnika zostało niecałe 15 km. Planowałem złapać ostatni pociąg tego dnia jadący do Wrocławia i spędzić tam noc w hostelu, po czym ruszyć z powrotem do Świeradowa Zdroju po samochód. Ambitny plan i brak czasu do stracenia!

Szlak biegnie wzdłuż granicy polsko-czeskiej
Główny Szlak Sudecki
Powalone drzewa wokół szlaku
Główny Szlak Sudecki
Zamkowa Góra
Chyba już nie odpali!

Szlak prowadzi dalej przez Wieszczynę i Dębowiec do Lasu Prudnickiego i klasztoru, w którym więziony był kardynał Stefan Wyszyński, ważna postać w historii Polski. Zabudowania Prudnika są już widoczne na horyzoncie. Po drodze wchodzę jeszcze na wieżę widokową na Koziej Górze.

Klasztor w Lesie Prudnickim
Widok na Prudnik z wieży widokowej

Będąc w Prudniku, warto zobaczyć rynek z fontanną, miejscowe muzeum i kościół św. Michała Archanioła.

Ja jednak szybko przeszedłem ulicami miasta w stronę dworca PKP, gdzie znajduje się też tablica oznaczająca koniec (lub początek) Głównego Szlaku Sudeckiego. Wskazuje ona, że na dotarcie do Świeradowa Zdroju, skąd zacząłem trekking, potrzebne jest 112 godzin. Jak długo mi to zajęło? Nie wiem. Nie byłem aż tak ambitny, żeby liczyć godziny 🙂

Ukończyłem szlak, którego najprawdopodobniej nigdy bym nie przeszedł, gdyby nie było ograniczenia z związane z pandemią COVID-19. Czy było warto? W takich okolicznościach na pewno tak. Byłem szczęśliwy oraz dumny z siebie, że kiedy większość ludzi siedziała zamknięta w domach narzekając, ja odkrywałem własny kraj spędzając kilkanaście dni na łonie przyrody.

Prudnik PKP – koniec Głównego Szlaku Sudeckiego

Czy wybrałbym się tam ponownie, gdyby granice były otwarte i mógłbym podróżować gdzieś indziej? Prawdopodobnie nie.

Kiedy kilka miesięcy później ukończyłem Tour du Mont Blanc i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mógłbym zrobić tę rundkę jeszcze raz, choćby nawet jutro. Główny Szlak Sudecki to raczej jednorazowe przeżycie. Ale jakże przyjemne!

Etap 16 jest trudny zarówno pod względem logistycznym, jak i fizycznym. Na odcinku pomiędzy Paczkowem a Głuchołazami prawie nie ma noclegów, a do tego dochodzą długie kilometry marszu po asfaltowych drogach.

Planowanie trasy

Całkowity dystans ze Złotego Stoku do Głuchołaz to 58,5 km, co znacząco wykracza poza możliwości większości wędrowców. Możesz go podzielić na dwa sposoby:

Opcja 1: Złoty Stok – Paczków (13 km), Paczków – Głuchołazy (45,5 km)

Opcja 2: Złoty Stok – Piotrowice Nyskie (30.5 km), Piotrowice Nyskie – Głuchołazy (28 km)

.

Wariant drugi brzmi rozsądniej, choć zakłada nocleg w Pałacu Piotrowice Nyskie, co nie jest bardzo przyjazne dla portfela. Ponieważ to już prawie koniec wędrówki, możesz sobie po prostu wytłumaczyć, że lepsze niż zwykle warunki to nagroda za wysiłek 🙂

Pierwsze kilometry w kierunku Paczkowa

Ze Złotego Stoku ruszyłem główną drogą przebiegającą przez miasto. Wkrótce po prawej stronie zauważyłem stare piece wapiennicze. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o ich historii, zaplanuj swój pierwszy postój właśnie tutaj oraz zapoznaj się z tablicą informacyjną.

Niedługo potem, czerwony szlak skręca w lewo opuszczając oddalając się od ruchliwej trasy i prowadzi mnie w kierunku Błotnicy i dalej do Kozielna i Paczkowa. Zalew Kozielno po lewej stronie to kolejne przyjemne miejsce na krótki odpoczynek.

Zbiornik Kozielno, Główny Szlak Sudecki
Zbiornik Kozielno

Co warto zobaczyć w Paczkowie?

Paczków został założony w 1254 roku i niedługo potem wzniesiono mury obronne. Pozostałości po nich można dostrzec do dziś. Oprócz tego warto zobaczyć kilka innych ciekawych miejsc: Ratusz, Kościół św. Jana Ewangelisty, Muzeum Gazownictwa oraz miejskie wieże bramne: Ząbkowicką, Wrocławską i Kłodzką.

Ratusz

Piękny budynek z wieżą, która do dziś zachowała swój pierwotny renesansowy charakter. Można się na nią wspiąć, a panorama całego miasta w pełni wynagradza wysiłek.

Paczków, Główny Szlak Sudecki
Ratusz w Paczkowie

Kościół św. Jana Ewangelisty

Świątynia jest naprawdę ogromna i góruje nad miastem, więc nie można jej przegapić. Budowa rozpoczęła się w 1350 roku i trwała około 30 lat. Obecny kształt budowli jest wynikiem przebudów w stylu renesansowym, barokowym i neogotyckim. Ciekawostką jest fakt, że w XVI wieku, w obawie przed najazdami Turków, świątynia została ufortyfikowana. W nawie południowej, ustawiono okrągłą kamienną studnię. Jedyną taką w Europie, która znajduje się wewnątrz kościoła.

Paczków, Główny Szlak Sudecki
Kościół św. Jana Ewangelisty

Muzeum Gazownictwa

Gazownia w Paczkowie została zbudowana w latach 1898 – 1901 i wkrótce potem zaczęła zapewniać stałe zaopatrzenie miasta w gaz. Ponad 90 lat później miejsce to zostało przekształcone w muzeum, jako jedyny tego typu obiekt w Polsce, w którym zachowało się kompletne wyposażenie. Można zobaczyć ogromną kolekcję lamp gazowych, liczników, kuchenek, pieców grzewczych, żelazek, ale także troszkę dziwniejsze przedmioty, takie jak lodówka czy lokówka. Niestety w dniu mojej wizyty w mieście, muzeum było zamknięte z powodu pandemii COVID-19, ale jest to bez wątpienia ciekawe i wyjątkowe miejsce do odwiedzenia.

Wieże bramne: Ząbkowicka, Wrocławska, Nyska and Kłodzka

System średniowiecznych obwarowań miejskich w Paczkowie to jedna z najlepiej zachowanych tego typu konstrukcji w Polsce. Początkowo do miasta prowadziły trzy bramy, a w XV wieku powstała czwarta. Obecnie, z Bramy Wrocławskiej podziwiać można piękną panoramę okolicy. Z kolei przy Bramie Nyskiej znajduje się drewniana, zadaszona galeria spacerowa z platformami widokowymi udostępnionymi bezpłatnie do zwiedzania.

Paczków, Główny Szlak Sudecki
Brama Kłodzka w Paczkowie

W właśnie w Paczkowie kończył się kiedyś Główny Szlak Sudecki. Kilka lat temu został jednak przedłużony do Prudnika. Dlatego musiałem póki co odłożyć świętowanie i kontynuować wędrówkę 🙂 Zaraz za Bramą Nyską skręciłem w lewo i szedłem główną drogą aż do zakrętu prowadzącego do Unikowic. Przez wieś przebiega droga asfaltowa, która prowadzi dalej do Lisich Kątów, a następnie do Ujeźdźca. Z Paczkowa to tylko 8 kilometrów, ale trasa niesamowicie się dłużyła i była po prostu nudna.

Główny Szlak Sudecki
Mała kaplica z oznakowaniem czerwonego szlaku

Pomiędzy mną a łóżkiem na dzisiejszą noc było wciąż 10 kilometrów. Monotonny szlak ciągnął się przez 4 kilometry do Trzeboszowic. Następnie skręciłem w prawo i doszedłem do Ratnowic. To tylko kolejne małe wioski na trasie, bez niczego szczególnie interesującego. Jedyną atrakcją był młody jeleń, którego dostrzegłem na polach. W końcu dotarłem do Piotrowic Nyskich i spędziłem popołudnie relaksując się po ciężkim dniu. To nie odległość mnie wykończyła, ale głównie asfaltowa nawierzchnia i monotonia.

Główny Szlak Sudecki
Wioska Ratnowice

Następny dzień zaczął się od 3 km po asfalcie do Kałkowa. Zacząłem się zastanawiać, czy szlak będzie tak wyglądał już do końca, a jeśli tak, to dlaczego został przedłużony. Na szczęście po minięciu Łąki przyszedł wreszcie czas na nieco dzikszą ścieżkę przez pola uprawne do Jarnołtowa.

Główny Szlak Sudecki
Pola uprawne
Głuchołazy, Główny Szlak Sudecki
Bociany i ich gniazda to częsty widok na szlaku

Kolejnymi punktami na mapie były Sławniowice i Gierałcice, skąd już tylko rzut beretem do granicy polsko-czeskiej. Szlak biegnie dalej asfaltową drogą (tak, znowu), aż ostatecznie odbija w lewo i prowadzi przez pola do Głuchołaz, mijając rzekę Białą Głuchołaską.

W Głuchołazach zatrzymałem się w Pensjonacie Iwona. Czysty i przestronny pokój, a do tego ładny ogród przed domem. W mieście nie ma zbyt wiele atrakcji, ale krótki spacer w okolicy starego rynku i kościoła św. Wawrzyńca to dobry pomysł. A jeśli nadal masz za dużo energii, możesz ją rozładować w rezerwacie przyrody Las Bukowy.

Głuchołazy, Główny Szlak Sudecki
Głuchołazy
Głuchołazy, Główny Szlak Sudecki
Niektóre miejsca wyglądają jakby czas się zatrzymał

Byłem naprawdę szczęśliwy, że w końcu dotarłem do miasta. Ostatnie dwa dni były najmniej atrakcyjnymi podczas całej wędrówki. Ale miałem też duże nadzieje na następny dzień, ponieważ wiedziałem, że szlak po raz ostatni zaprowadzi mnie w góry. Biskupia Kopa (890 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gór Opawskich. Plan był więc prosty. Zdobycie jej a następnie zakończenie przygody z Głównym Szlakiem Sudeckim w Prudniku.

Po nocy w pobliżu wsi Stronie musiałem cofnąć się w stronę Białej Wody i tam ponownie wejść na Główny Szlak Sudecki. Na szczęście, tak samo jak dzień wcześniej, udało mi się dość szybko złapać stopa i ocalić nogi przed nudnymi kilometrami po asfaltowej drodze.

Trasa do Lądka Zdroju (12 km) jest dość łatwa i bez znacznych przewyższeń. Wiedzie głównie z górki i przez zacieniony las, co jest zaletą biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne oraz ciężki poprzedni dzień i zdobywanie Śnieżnika.

Zrobiłem krótką przerwę w Kątach Bystrzyckich. Dalej ruszyłem łagodnie pod górę ku przełęczy, na której widać małą kapliczkę. Legenda głosi, że powstała w miejscu śmierci 3 szwedzkich generałów podczas wojny trzydziestoletniej.

Szeroka i wygodna droga przecina pola uprawne i las, aż w końcu na horyzoncie pojawiają się pierwsze zabudowania Lądka Zdroju. Słysząc coraz głośniejsze grzmoty, przyśpieszyłek kroku i wkrótce dotarłem na rynek w centrum miasta.

Miasto uchodzi za najstarsze uzdrowisko w Polsce. Według źródeł historycznych już w 1241 roku znajdowały się tutaj kąpieliska zniszczone przez powracających z bitwy pod Legnicą Mongołów.

Rejon starego rynku z ratuszem, starymi kamienicami i restauracjami jest doskonałym miejscem na dłuższą przerwę na obiad. Poza tym, polecam przejść się po okolicy i zobaczyć najciekawsze miejsca: sanatorium Wojciech, ruiny kościoła ewangelickiego oraz malownicze mosty: św.Jana Nepomucena (tuż przy starym rynku) oraz kryty most (w uzdrowiskowej części miasta).

Sanatorium Wojciech – zabytkowy budynek z XVII wieku, przebudowany dwieście lat później. Znajduje się w nim marmurowy basen zaprojektowany w stylu łaźni tureckiej, stylowe kamienne wanny do kąpieli perełkowych oraz pijalnia wód z lokalnych źródeł.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Zabytkowy budynek Sanatorium Wojciech
Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Sanatorum Wojciech z lotu ptaka

Most św. Jana Nepomucena – wzniesiono go w 1565 r. Autor rzeźby inspirował się postacią patrona Czech na moście Karola w Pradze.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Most św. Jana Nepomucena

Kryty Most – jeden z najoryginalniejszych i najpiękniejszych zabytków Lądka. Został zbudowany w latach trzydziestych XX wieku w celu połączenia dwóch obiektów uzdrowiskowych.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Kryty most w uzdrowiskowej części Lądka Zdroju

Ruiny kościoła ewangelickiego – zbudowana w 1846 roku świątynia uległa zniszczeniu w pożarze w 1999 roku.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Ruiny kościoła ewangelickiego z lotu ptaka

Druga część dnia z Lądka Zdroju do Złotego Stoku była dłuższa (16 km) i znacznie trudniejsza ze względu na różnice wzniesień, w tym wejście na Wielki Jawornik (872 m n.p.m.).

Opuściłem Lądek Zdrój przechodząc przez most na Białej Lądeckiej i szedłem dalej czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Pod Konikiem i dalej do Orłowca. Tam nadszedł czas, aby odbić z głównej drogi i rozpocząć męczące podejście na Przełęcz Jaworową.

Do szczytu Wielkiego Jawornika są ponad 3 kilometry. Widoki są marne z powodu zasłaniających drzew, ale w odległości 150 metrów od GSS znajduje się platforma widokowa. Niestety, niewiele ona pomogła. Chmury wisiały bardzo nisko i nie było widać absulutnie nic.

Do Złotego Stoku pozostało jeszcze 6 kilometrów, ale z górki! Szybko więc dotarłem do zabytkowej willi Złoty Jar i zaraz po tym zobaczyłem pierwszych turystów kręcących się po parku linowym i muzeum kopalni złota. Na zwiedzanie przyjdzie czas, ale najpierw chciałem zostawić ciężki plecak w hotelu Gold Stok. Pokój był prosty, ale wygodny. Łóżko i prywatna łazienka były wszystkim, czego potrzebowałem w tych okolicznościach.

Robiło się późno, dlatego wyszedłem na krótki spacer i kolację, odkładając atrakcje turystyczne na następny dzień.

Jak sama nazwa wskazuje, ta średniowieczna osada górnicza powstała w związku z wydobyciem złota (ślady wskazują, że mogło być to już nawet w X wieku). Tym samym Złoty Stok jest najstarszym ośrodkiem górniczo-metalurgicznym w Polsce. Ostatnia kopalnia (rudy arsenu) została zamknięta w 1961 roku. Dziś jest to popularny punkt na turystycznej mapie Dolnego Śląska, a wszystkie atrakcje nawiązują do przeszłości.

Muzeum Kopalni Złota – specjalnie przygotowana trasa turystyczna z ekspozycją muzealną obejmującą dwie sztolnie. Pierwsza z nich nosi nazwę „Gertruda” (500 m) i prezentuje unikalny zbiór map geologicznych, starożytnych instrumentów górniczych oraz bogatą kolekcję skał, rud i minerałów z całego świata.

W górnej części znajduje się druga, zwana „Czarną” (700 m). Sztolnia ta prowadzi zwiedzających przez XVI-wieczne, ręcznie kute wyrobiska. Można tu poznać techniki górnicze stosowane na przestrzeni wieków i podziwiać jedyny w Polsce podziemny wodospad. Na koniec zobaczycie światełko w tunelu i udacie się w jego kierunku podziemnym tramwajem 🙂

Złoty Stok, Dolny Śląsk
Wejście do sztolni “Gertruda”
Złoty Stok, Dolny Śląsk
Jedyny podziemny wodospad w Polsce

Średniowieczny Park Technologiczny – replika średniowiecznej osady z wieloma urządzeniami w skali 1:1. Wszystkie z nich nadal działają, a doświadczony przewodnik przedstawia ich zastosowanie i pozwala turystom wypróbować je samodzielnie. Godzinną wycieczkę kończy wizyta w chacie kata. Odgrywał on ważną rolę w karaniu przestępców i złodziei.

Sztolnia ochrowa – została oddana do użytku w 2017 roku, w części podziemnej znajduje się 130 metrów chodnika udostępnianego zwiedzającym. Zwiedzanie możliwe tylko z przewodnikiem.

Bilet łączony na wszystkie trzy atrakcje kosztuje 59 zł dla osoby dorosłej i na zwiedzanie trzeba przeznaczyć minimum 3,5 godziny.

Plaże, ocean, las, góry, wodospady i bogata historia. Dodaj do tego wyluzowaną atmosferę oraz bliskość Auckland, a otrzymasz bardzo popularne miejsce na wakacyjne ucieczki z dużego miasta.

Obszar ten był okupowany przez Maorysów na długo przed przybyciem Europejczyków. Niestety, położenie, dostępność drzew kauri i gorączka złota spowodowały intensywną kolonizację. Maorysi stracili większość swoich ziem już przed latami osiemdziesiątymi XIX wieku.

Półwysep został nazwany na cześć HMS Coromandel, statku Królewskiej Marynarki Wojennej, który zatrzymał się tutaj w 1820 roku, aby kupić drewno kauri. Nazwa statku pochodzi zaś od indyjskiego wybrzeża Coromandel.

Poniższa trasa otacza półwysep ze wschodu na zachód i zakłada, że poruszasz się własnym pojazdem.

Dzień 1 – Waihi, Whangamata, Wentworth Falls, Tairua, Hot Water Beach, Cathedral Cove

Dzień jest wypełniony atrakcjami po brzegi, dlatego ważne jest, aby zacząć wcześnie. Jadąc wchodnim wybrzeżem półwyspu Coromandel napotkasz urocze miasteczka, wodospad, kopalnię złota i srebra oraz wyjątkową plażę z gorącymi źródłami. Wszystko to zakończy wielki finał w Cathedral Cove. Zaczynajmy!

Waihi

Po raz pierwszy odkryto tu złoto w 1878 r. Wkrótce potem Kopalnia Martha stała się jedną z najważniejszych kopalń złota i srebra na świecie i najbardziej dochodową w Nowej Zelandii. Została zamknięta w 1952 roku z powodu zmian ceny złota, przestarzałych maszyn i światowego kryzysu lat 30. W latach 70, gdy cena złota ponownie wzrosła, wróciło zainteresowanie wydobyciem w Waihi. Teren został otwarty jako kopalnia odkrywkowa w 1988 roku.

Szczegółowa historia prezentowana jest w Gold Discovery Center, a dodatkowo możesz dołączyć do ciekawej wycieczki z przewodnikiem, by dowiedzieć się więcej o współczesnym wydobyciu złota. Po założeniu kasku ochronnego oraz odblaskowej kamizelki, wsiądziesz do minibusa, który zatrzymuje się w kilku interesujących miejscach po drodze. To inny rodzaj doświadczenia w porównaniu do starych kopalni rozsianych po całej Wyspie Północnej, gdzie głównie spacerujesz tunelami i oglądasz wysłużoną maszynerię.

Bilety są jednak dość drogie – samo Gold Discovery Center to koszt rzędu 25 NZD, a wycieczka z przewodnikiem 39 NZD. Bilet łączony na obie atrakcja kosztuje 59 NZD (ceny dla dorosłych).

Pozostałości po starych zabudowaniach na terenie kopalni
Waihi, Coromandel in New Zealand
Odkrywka w kopalni Martha
Waihi, Coromandel in New Zealand
Odkrywka w kopalni Martha
Minibus, w którym poruszają się turyści w ramach zwiedzania z przewodnikiem

Whangamata

Popularne miasteczko wakacyjne z restauracjami, imprezami, pięknymi plażami, takimi jak Whangamata Beach lub pobliska Onemana, oraz szeroką gamą atrakcji wodnych.

Wentworth Falls

Z Whangamata podążaj trasą Wentworth Valley Road przez około 8 kilometrów w głąb lądu. Zaparkuj samochód i udaj się w kierunku kempingu Wentworth. Stąd, przejście szlaku do wodospadu i z powrotem powinno zająć około 2 godzin. Trasa jest łatwa, przeważnie płaska i pokonuje po drodze dwa mosty. Wodospady mają 2 części, po około 20 metrów wysokości każda.

Tairua

Popularnym celem wycieczek jest Góra Paaku. Niegdyś wyspa wulkaniczna, dziś punkt widokowy z panoramą na miejscowości Pauanui i Tairua. Obszar ten był również przez długi czas zamieszkiwany przez plemiona Maorysów. Szlak na górę jest krótki (około pół godziny), ale bardzo stromy.

Coromandel Pennisula
Panorama from Mount Paaku

Hot Water Beach

Jeśli widzisz tłumy kopiące doły w piasku, a następnie wylegujące się w nich, to tak, jesteś w dobrym miejscu. Z daleka wygląda to dość komicznie, ale szybko biorę się do roboty i idę ich śladem! Gorąca woda wypływa z głębi ziemi dokładnie tutaj, w Hot Water Beach. Możesz zapłacić kilka dolarów za wypożyczenie łopatki lub po prostu poprosić przyjaznych ludzi na plaży. Należy pamiętać, że stworzenie własnego naturalnego spa możliwe jest w czasie odpływu (godziny można sprawdzić tutaj).

Hot Water Beach, Coromandel
Bardzo popularna Hot Water Beach
Hot Water Beach, Coromandel
Wykop własny dołek i ciesz się własnym naturalnym spa!

Cathedral Cove

Miejsce ze słynnym prześwitem w skale jest rzeczywiście malownicze, ale jakoś nie odczułem tego efektu wow. Wszystkie te zdjęcia na Instagramie z podbitym nasyceniem kolorów i dodatkowymi efektami wyglądają ładnie, ale kiedy dotrzesz na miejsce okazuje się, że aż tak cudownie nie jest.

Najlepiej przyjechać tu późnym popołudniem, aby uniknąć tłumów. Z parkingu to około 30-45 minut marszu w jedną stronę. Można również zostawić samochód w Hahei i ruszyć stamtąd (60-70 minut pieszo w jedną stronę) lub podjechać autobusem lub taksówką wodną.

Cathedral Cove, Coromandel
Słynny łuk w Cathedral Cove z jednej strony …
Cathedral Cove, Coromandel
…od środka…
… i z drugiej strony
Cathedral Cove, Coromandel
Formacje skalne w zatoce
Cathedral Cove, Coromandel
Plaża i skała z prześwitem w Cathedral Cove

Dzień 2 – Shakespeare Cliff Lookout, Otama Beach, Opito Bay, Waiau Falls, Kauri Grove, Coromandel Town

Drugi dzień jest w pełni poświęcony naturze. Dotrzesz do odległych plaż, ale także wodospadu, a także majestatycznych drzew kauri, takich jak w pierwotnych lasach na Wyspie Północnej.

Shakespeare Cliff Lookout

Malowniczy rezerwat położony między Cooks Beach a zatoką Flaxmill Bay. Doskonałe miejsce na krótki spacer z widokami na Mercury Bay. Można również zauważyć miejsce upamiętniające przybycie w 1769 roku okrętu HMS Endeavour pod dowództwem Jamesa Cooka.

Otama Beach oraz Opito Bay

W oba miejsca docieram drogą Black Jack Road. W większości jest ona szutrowa ale w dobrym stanie, więc nie ma żadnych problemów z prowadzeniem kampera. Pierwszy przystanek to długi odcinek plaży Otama. Pospaceruj i wsłuchaj się w dźwięki oceanu.

Kontynuując jazdę krętą drogą, w końcu docieram do zatoki Opito. Tutaj polecam zrobić dokładnie to samo, co na Otama Beach 🙂

Coromandel Pennisula, New Zealand
Otama Beach
Opito Bay
Coromandel Pennisula, New Zealand
Opito Bay

Waiau Falls oraz Kauri Grove

Obie atrakcje znajdują się przy drodze 309, więc z Opito Bay trzeba wrócić się w kierunku Kaimarama, a następnie skręcić w stronę Waiau. Wodospad ma tylko 10 metrów wysokości, ale rozmiar nie zawsze ma znaczenie 🙂 Jest to bardzo przyjemne miejscem na postój.

Wodospad Waiau

Od wodospadu do miejsca gdzie rosną Kauri jest zaledwie 10 minut. Nigdy wcześniej nie widziałem tego rodzaju drzew i muszę przyznać, robią wrażenie! Wystarczy sobie wyobrazić, że kiedyś cały półwysep Coromandel był pokryty takim właśnie pierwotnym lasem. Imponujące. Najstarsze okazy mają nawet 600 lat a ich olbrzymie pnie około 6 m w obwodzie. To jedne z największych oraz najdłużej żyjących gatunków drzew na świecie.

Tane Mahuta o średnicy 4,6 metra oraz wysokości 52 m jest największym wciąż stojącym drzewem kauri. Szacuje się, że ma od 1200 do 2000 lat. Na pewno nie możesz go przegapić podczas podróży przez Northland.

Maorysi wykorzystywali drewno kauri przez bardzo długi czas, zwłaszcza do budowy łodzi i domów. Guma również miała swoje zastosowanie – jako rozpałka oraz …. do żucia.

Przybycie Europejczyków spowodowało zdziesiątkowanie tych wspaniałych lasów. Drzewa masowo wycinano by pozyskać drewno o niezrównanej jakości, a także by oczyścić teren pod pola uprawne.

Coromandel Pennisula, New Zealand
Pierwszy szansa by podziwiać drzewa kauri!
Coromandel Pennisula, New Zealand
Fantastyczny spacer po lesie na półwyspie Coromandel

Coromandel Town

Odkrycie złota w latach 60. XIX wieku zaowocowało powstaniem osady, która szybko rozrosła się do ponad 10.000 mieszkańców. Warto wybrać się na spacer po mieście, by podziwiać wiktoriańską architekturę oraz zakończyć dzień pełen wrażeń tradycyjną rybką z frytkami przy zachodzie słońca 🙂

Muzeum Górnictwa i Historii znajdujące się w zabytkowym budynku Coromandel School of Mines przedstawia życie związane z górnictwem i jego wpływ na rozwój miasta. Prawdopodobnie nie starczy czasu na zwiedzanie tego samego dnia, ale zawsze można wpaść rano przed ruszeniem w dalszą trasę!

Coromandel, New Zealand
Zabudowania w Coromandel Town

Alternatywa: nocleg w Port Jackson / Fletcher Bay

Malownicza trasa prowadzi z miasteczka Coromandel na północ półwyspu. To około 60 km, ale żeby się tam dostać, trzeba liczyć przynajmniej 2 godziny. Droga jest szutrowa i momentami bardzo wyboista, więc czułem się trochę niepewnie, testując możliwości mojego vana w takim stopniu już w pierwszym tygodniu. Dotarłem do Rezerwatu Rekreacyjnego Macdonald, który jest mniej więcej w połowie drogi. Tutaj odpocząłem oraz podjąłem decyzję o powrocie.

Jeśli jednak zdecydujesz się jechać dalej, krajobrazy na pewno wynagrodzą wysiłek. Warto wyruszyć po południu, przenocować na jednym z kempingów DOC w Fletcher Bay lub Port Jackson i wrócić tą samą trasą do Coromandel Town następnego dnia rano.

Miłośnicy pieszych wędrówek również znajdą coś dla siebie, ponieważ Coromandel Coastal Walkway (3 godziny w jedną stronę) łączy dwie zatoki: Fletcher Bay z Stony Bay. Widoki po drodze podobno fantastyczne.

Coromandel Pennisula, New Zealand
Krótki postój w Rezerwacie Rekreacyjnym Macdonald
Coromandel Pennisula, New Zealand
Idealne miejsce na drzemkę?

Dzień 3 – Thames, Pinnacles

Punktem kulminacyjnym ostatniego dnia na półwyspie Coromandel jest bez wątpienia wędrówka na Pinnacles. Ale zanim udasz się w kierunku Coromandel Forest Park, przenieś się w czasy gorączki złota w świetnie utrzymanym Goldmine Experience w Thames.

Thames

Obecnie jest to największe miasto na półwyspie Coromandel, ale w przeszłości było nawet drugim co do wielkości miastem w Nowej Zelandii. Jak zwykle wszystko przez złoto. W tamtym czasie odkryto je w dolnej dolinie Kauaerange. Dwie mniejsze osady (Shortland i Grahamstown) zostały założone we wczesnych latach 60. XIX wieku w celu wspierania górnictwa , a później połączyły się tworząc Thames.

Wizyta w Goldmine Experience była zupełnie inna niż ta pierwszego dnia we współczesnej kopalni odkrywkowej w Waihi. Przewodnik w ciekawy sposób opowiada historię tego miejsca. Załóż kask, przejdź przez stary tunel, a następnie przyjrzyj się wciąż działającym maszynom w akcji. Są one naprawdę głośne, ale bez obaw, otrzymasz słuchawki ochronne!

School of Mines & Mineralogical Museum to kolejne historyczne miejsce na mapie miasta. Postanowiłem jednak je odpuścić, ponieważ po pierwsze minerały nie są dla mnie zbyt interesujące, a po drugie głównym planem na ten dzień była wycieczka na Pinnacles.

Coromandel, New Zealand
School of Mines & Mineralogical Museum

Szlak na Pinnacles

Po krótkim postoju w Pak’n’Save, aby zaopatrzyć się w żywność, ruszyłem w kierunku Coromandel Forest Park i Doliny Kauaeranga. Z centrum dla zwiedzających (gdzie można kupić mapy) do parkingu, skąd rozpoczyna się szlak, jest jeszcze kilka minut po nieutwardzonej drodze.

Według przewodnika, dotarcie do schroniska zajmuje 3 godziny, skąd po kolejnych 30-40 minutach podejścia osiąga się szczyt. Czasy przejść są w Nowej Zelandii dość przeszacowane, dlatego jeśli jesteś w przyzwoitej formie, licz około godzinę mniej. Najlepszym rozwiązaniem jest jednak nieprzejmowanie się tym w ogóle i po prostu cieszenie się wycieczką we właściwym dla siebie tempie.

Szlak na Pinnacles podąża trasą uczęszczaną niegdyś przez juczne konie, które przewoziły zapasy dla drwali oraz poszukiwaczy złota, pracujących w okolicy na początku XX wieku.

Pierwsze kilometry są umiarkowanie wymagające, ale cały czas idzie się pod górę. Po dotarciu do skrzyżowania można kontynuować dalej szlakami Webb Creek Track lub Billygoat Track. Najpopularniejszym wariantem jest podejście tym pierwszym, a następnie zajście drugim. Tak właśnie zrobiłem.

Im dalej, tym lepsze widoki. W końcu dotarłem do schroniska The Pinnacles. To popularne miejsce na nocleg i podziwianie nocnego nieba w takim miejscu bez wątpienia musi być ekstra. Nie miałem jednak rezerwacji, więc zamiast tego zjadłem szybki lunch, a następnie pokonałem ostatni odcinek wiodący na szczyt.

Bardzo przemawia do mnie taka wizualizacja problemu 🙂

Szczyt wydaje się być bardzo blisko, ale to trudne podejście. Najpierw po schodach, a później po metalowych drabinkach przymocowanych do skał. Skoncentruj się, ale również rozglądaj na boki – przecież górska panorama to główny powód, dla którego pokonujesz tę trasę 🙂 Będąc na szczycie, odczuwałem ogromną satysfakcję.

The Pinnacles, Coromandel
Pogoda była idealna – ciepło, ale z kilkoma chmurami rzucającymi cień
Górska panorama
The Pinnacles, Coromandel
Trekking w dwie strony powinien zająć około 6-8 godzin

Zszedłem z powrotem w kierunku schroniska The Pinnacles, a następnie kontynuowałem do skrzyżowania szlaków, tym razem wybierając Billygoat Track. Zmęczony, ale bardzo usatysfakcjonowany dotarłem na parking, na którym zostawiłem swojego vana.

To wszystko o podróży na półwysep Coromandel. Wspaniałe 3 dni pełne pięknych miejsc, historii i malowniczych szlaków pieszych. Mam nadzieję, że Wam również się spodoba. A jeśli pojawią się pytania, zapraszam do pozostawienia kamentarza!

Waiheke była trzecią wyspą, którą odwiedziłem przy okazji pobytu w Auckland (po Rangitoto i Motutapu). Fantastyczne plaże, sporty wodne, wycieczki piesze, wędkarstwo, winiarnie. Wydaje się, że tutaj naprawdę ciężko o nudę. Mieszkańcy Auckland są wielkimi szczęściarzami, mogąc wyskoczyć tu nawet na kilka godzin i oderwać się od wielkomiejskiego zgiełku.

Jak dotrzeć na Waiheke?

Na wyspę można łatwo dotrzeć z Fullers 360. Rejs promem z centrum Auckland trwa około 40 minut i kosztuje 42 NZD w obie strony.

Waiheke Island, New Zealand
Zbliżając się do zatoki Matatia

Jak poruszać się na wyspie?

Po przybyciu na terminal promowy w zatoce Matatia, kupiłem jednodniowy bilet na lokalne autobusy. Kursują one w różne miejsca na wyspie z wieloma przystankami po drodze, a koszt to około 10 NZD.

waiheke map
Źródło: https://www.tourismwaiheke.co.nz/

Istnieje również droższa alternatywa – autobus typu HOP-ON HOP-OFF obsługiwany przez Fullers 360. Jego przystanki ograniczone są do atrakcji turystycznych i winiarni. Bilet łączony, obejmujący rejs promem w obie strony oraz autobus kosztuje 68 NZD. O ile nie masz zamiaru docierać do miejsc poza trasą transportu publicznego, a odwiedzanymi przez HOP-ON HOP-OFF busa, nie widzę korzyści z wyboru tej opcji.

Inne możliwe środki transportu na wyspie to wypożyczone rowery, skutery, samochody lub po prostu taksówki.

1 dniowy plan podróży

Pierwszy prom z Auckland do Waiheke odpływał o 8 rano i żeby mieć jak najwięcej czasu na wyspie, oczywiście byłem na pokładzie. Poranek wydawał się być bardzo pochmurny, ale wkrótce po przybyciu do Matatia Bay słońce zaczynało już palić przez chmury. Nie powtórzyłem błędu z wypadu na Rangitoto i jeszcze na promie nałożyłem krem przeciwsłoneczny na odsłoniętą skórę.

Kupiłem całodzienny bilet na lokalne autobusy i wsiadłem do linii 502 jadącej w kierunku Rocky Bay. Kierowca wydawał się być zaskoczony, kiedy powiedziałem gdzie zmierzam i przez krótką chwilę zawahałem się czy czegoś nie pokręciłem. Koniec końców, nie zmieniłem zdania. Im mniej popularne miejsce, tym lepiej!

Powodem, dla którego się tam udałem był Park Regionalny Whakanewha. Niesamowite miejsce, w którym prawdopodobnie mógłbym spędzić cały dzień, błąkając się powoli po wytyczonych szlakach. Do przypływu wciąż pozostało trochę czasu, a ocean wyglądał raczej jak spokojna kałuża.

Waiheke Island, New Zealand
Poranek w Rocky Bay
Waiheke Island, New Zealand
Park Regionalny Whakanewha ma wiele szlaków pieszych

Najpierw podążałem szlakiem Dotties Lane Track, a potem przeszedłem dwie małe pętle: Rua Loop Track i Pa Look Track. Po tym ruszyłem w kierunku Cascades Stream z małymi wodospadami, idąc Nikau Track, który później łączy się z Tarata Track. Wszystkie z nich były niezwykle malowniczymi trasami w zupełnie nowym dla mnie typie lasu. Przynajmniej wtedy, bo kolejne 3 miesiące w Nowej Zelandii obfitowały w jeszcze więcej przyrodniczych niespodzianek. Tutaj lokalsi nawet nie nazywają tego lasem. To busz. Wszędzie pełno paproci, palm i śpiewających ptaków.

Waiheke Island, New Zealand
Natura w najlepszym wydaniu!
Waiheke Island, New Zealand
Niczym spacer pod gigantycznymi parasolami
Waiheke Island, New Zealand
Liście paproci to symbole Nowej Zelandii

Wizyta w Parku Regionalnym Whakanewha zajęła mi około 2-3 godzin. Szczegółowa mapa jest dostępna na stronie internetowej Rady Miasta Auckland.

Moim kolejnym celem była plaża Onetangi. Ze względu na godziny szczytu, autobusy wydawały się być napakowane po brzegi turystami. Mapy Google pokazały, że piechotą to tylko około godziny, głównie szlakiem Waiheke Cross-Island Walkway. Dodatkowo, po drodze można było zwiedzić Muzeum Waiheke. Same zalety, więc ruszyłem 🙂

Jest tu zrekonstruowana szopa z eksponatami, kilka starych domów, centrala telefoniczna i więzienie. Warto zatrzymać się i poznać historię wyspy. Wejście nic nie kosztuje, sugerowana jest darowizna.

Waiheke Island, New Zealand
Stare budynki w Muzeum Weiheke
Weiheke Island, New Zealand
Muzeum Waiheke to dobry przystanek między Rocky Bay a Onetangi Beach

Plaża Onetangi miała ładny piasek, a małe fale sprzyjały kąpielom. Było tam również znacznie mniej ludzi niż się spodziewałem. Przyjemne miejsce na lunch i odpoczynek.

Weiheke Island, New Zealand
Spokojna plaża Onetangi
Weiheke Island, New Zealand
Widok na jachty oraz wzgórza
Weiheke Island, New Zealand
Krótka kąpiel to najlepszy sposób na nabranie nowej energii

Ponownie złapałem autobus 502, tym razem w kierunku plaży Blackpool. Spokojne miejsce, popularne wśród kitesurferów, do tego kilka zacumowanych jachtów. Idąc dalej wzdłuż The Esplanade, niespodziewanie ujrzałem malowniczy wrak statku widoczny w pełnej okazałości w czasie odpływu. To kadłub łodzi handlowej Rahir.

Kitesurfer wykorzystujący doskonałe warunki przy plaży Blackpool
Niespodziewane odkrycie – wrak statku
Weiheke Island, New Zealand
Kadłub łodzi handlowej Rahir widoczny w czasie odpływu

Jak wspomniałem wcześniej, wyspa Waiheke słynie z dwóch atrakcji: plaż oraz winnic. Plaże już sprawdziłem. Nadszedł czas na przerwę i degustację wina. Najbliższej znajdowała się winiarnia i restauracja Mudbrick. Za 10 NZD miałem okazję spróbować 3 z ich produktów. Smakowały doskonale, szczególnie na uroczym zacienionym tarasie.

Ostatnim przystankiem była plaża Oneroa, około pół godziny spaceru z winnicy. Jest to bardzo dostępne i popularne miejsce, ze względu na położenie blisko terminalu portowego. Plaża bez większej historii i atmosfery i zdecydowanie moja najmniej ulubiona na Weiheke.

1 dzień spędzony na wyspie w 100% spełnił moje oczekiwania. Czy mógłbym zostać dłużej? Jak najbardziej. Przy tak wielu atrakcjach i miejscach do zobaczenia, czas leci bardzo szybko. A jeśli dopadnie Cię zmęczenie, nie ma nic lepszego niż kieliszek wina lub relaks na plaży.

Semeru to stratowulkan, który wznosząc się na wysokość 3,676 m n.p.m zyskał sobie przydomek “dach Jawy”. Znany jest również jako Mahameru, czyli „Wielka Góra”. Nazwa pochodzi od hinduskiego szczytu Meru lub Sumeru, czyli miejsca, w którym mieszkają bogowie.

To popularne miejsce na krótki trekking z noclegiem pod namiotem oraz nutką prawdziwej przygody. W końcu idzie się po aktywnym wulkanie! Jego aktywność można zauważyć już z daleko, kiedy chmura popiołu wulkanicznego wydmuchiwana jest z krateru niczym dym papierosa z ust palacza. W drodze na szczyt zastanawiam się jak to będzie wyglądać z bliska. Czy jest to w ogóle bezpieczne?

Semeru ma długą historię erupcji i szlak może być okresowo zamykany dla turystów. Byłem tam w sierpniu 2019 roku i czułem się całkowicie bezpiecznie. Oczywiście należy zachować ostrożność, szczególnie na ostatnich kilometrach podczas przemieszczania się po stromym i wystawionym na silny wiatr zboczu, a także w okolicy samego szczytu. Tam najprawdopodobniej będziesz świadkiem małej erupcji, gdy popiół wulkaniczny wyleci w powietrze zaledwie kilka metrów od Ciebie. Jest to jeden z elementów, który przyciąga tylu turystów. Nie podchodź zbyt blisko, aby uniknąć wdychania toksyn. Każdy z niecierpliwością czeka na selfie z małą erupcją w tle, a te jak na zwołanie mają miejsce nawet co 20-30 minut!

Informacje praktyczne

Szczegóły techniczne

  • Szczyt: 3676 m n.p.m
  • Zmiana wysokości: 1576 m
  • Długość szlaku: 42 km w dwie strony
  • Kemping przy jeziorze Ranu Kumbolo: 2400 m n.p.m (10,5 km od punktu szlaku)
  • Kemping Kalimati: 2700 m n.p.m (7,5 km od Jeziora Ranu Kumbolo)
  • Ostatnie wejście: 3 km w jedną stronę od kempingu Kalimati
  • Poziom trudności: średni / trudny

Sezon trekkingowy

Pora sucha, która jest najlepszym czasem na wędrówkę, zaczyna się od końca kwietnia i trwa do listopada. W porze deszczowej od stycznia do końca kwietnia szlak na szczyt może być zamknięty, ale przede wszystkim próba zdobycia wulkanu może być niebezpieczna. To także czas na odbudowę ekosystemu parku narodowego.

Hiking Mount Semeru
Panoramiczny widok w pobliżu szczytu

Dojazd

W dzień poprzedzający wyjście na trekking, pokonałem trasę Malang – Tumpang – Ranu Pane. Pierwszy etap był bardzo prosty, zamówioną taksówką przez aplikację Grab. Powiedz kierowcy, aby wysadził Cię w Tumpang przy punkcie odjazdów jeepów do Ranu Pane. Zarówno Grab, jak i Gojek to świetne sposoby na poruszanie się po Indonezji. Działają w taki sam sposób jak Uber, ale mają znacznie więcej dostępnych opcji. Możesz zamówić dostawę dosłownie wszystkiego, co można sobie wyobrazić!

W Tumpang czekałem ponad godzinę na przyłączenie się innych pasażerów w celu obniżenia kosztów przejazdu jeepem. Niestety, koniec końców była nas tylko dwójka. Po długich negocjacjach koszt wyniósł 150.000 IDR na osobę. Zasada jest prosta – im większa grupa, tym niższy koszt na osobę.

Wymagane dokumenty

Badanie lekarskie – można je zrobić w lokalnych szpitalach lub publicznych placówkach służby zdrowia na 1 dzień przed wędrówką. To łatwa procedura – sprawdzane są waga, wzrost, ciśnienie krwi oraz pada kilka pytań o ogólny stan zdrowia. Nie pamiętam dokładnego kosztu, ale było to około 20.000–40.000 IDR. Badanie przeszedłem w Malang, ale można to zrobić również w Tumpang, a nawet w wiosce Ranu Pane.

Kopia paszportu / dowodu tożsamości – kserokopia ważnego dokumentu potwierdzającego tożsamość. W przypadku nastolatków, którzy nie ukończyli 17 lat, wymagana jest dodatkowo podpisana i ostemplowana zgoda rodziców (opłata 6.000 IDR).

Formularz rejestracyjny – potwierdzenie rejestracji online lub dokument wypełniony w biurze w Ranu Pane.

Hiking Mount Semeru
Takie widoki są warte wszystkich formalności

Rezerwacje oraz ceny

Rejestracji oraz płatności za pozwolenie można dokonać za pośrednictwem strony internetowej Parku Narodowego Bromo Tengger Semeru. Następnie otrzymuje się maila z potwierdzeniem. Wejście na szlak limitowane jest do 600 osób dziennie, dlatego w szczycie sezonu warto dokonać zarezerwować miejsce online. Jest to możliwe co najmniej 3 dni przed rozpoczęciem wędrówki.

W moim przypadku wystąpił problem z przetwarzaniem płatności za pomocą karty kredytowej. Jeśli masz ten sam problem, pobierz wystarczającą ilość gotówki i zapłać w biurze w Ranu Pane. Przy niedokonaniu płatności w ciągu 5 godzin od rejestracji, zostanie ona anulowana. Mimo przekroczenia wymaganego terminu, wyjaśniłem strażnikowi swoje problemy z płatnością i zapłaciłem gotówką.

Ceny dla Indonezyjczyków

Dni pracujące: 19.000 IDR / osoba / dzień

Weekendy i święta: 24.000 IDR / osoba / dzień

Ceny dla turystów:

Dni pracujące:  210.000 IDR / osoba / dzień

Weekendy i święta: 310.000 IDR / osoba / dzień

Hiking Mount Semeru
Widoki ze szczytu Semeru zapierają dech w piersiach

Odprawa

Po odebraniu pozwolenia zostałem zaproszony na odprawę. Pracownicy parku narodowego wyjaśnili trasę, lokalizację kempingów i kilka wskazówek dotyczących bezpieczeństwa. Szczególnie warta zapamiętania jest jedna zasada: cokolwiek przyniesiesz, wynieś ze sobą. Indonezja ma duży problem ze śmieciami i pamiętaj, aby nie pozostawić po sobie śladu. Śmieci wyrzuć po powrocie do wioski Ranu Pane.

Plany wyprawy

2 DNI 1 NOC

W dwa dni pokonałem 42 km, a drugi z nich będzie szczególnie męczący. Zrób tę wersję, jeśli jesteś doświadczonym piechurem w przyzwoitej formie. Dla mnie ilość czasu była wystarczająca, choć jeden dodatkowy dzień na łonie przyrody by nie zaszkodził. Kemping nad jeziorem Ranu Kumbalo znajduje się zaledwie 3 godziny od Ranu Pane, dlatego zostanie tam na dodatkową noc wydawał mi się nierozsądny.

Day 1: Ranu Pane – Jezioro Ranu Kumbalo – Kemping Kalimati
Day 2: Kemping Kalimati – Szczyt Semeru – Kemping Kalimati – Jezioro Ranu Kumbalo – Ranu Pane

3 DNI 2 NOCE

Najbardziej popularna i optymalna wersja wędrówki, dająca więcej czasu na relaks i delektowanie się widokami w wolniejszym tempie.

Dzień 1: Ranu Pane – Jezioro Ranu Kumbalo – Kemping Kalimati
Dzień 2: Kemping Kalimati – Szczyt Semeru – Kemping Kalimati – Jezioro Ranu Kumbalo
Dzień 3: Jezioro Ranu Kumbalo – Ranu Pane

4 DNI 3 NOCE

Bardzo długa i niewymagająca wersja… dla mnie chyba jednak zbyt długa. Ale jeśli jesteś z grupą przyjaciół, dlaczego nie 🙂

Dzień 1: Ranu Pane – Jezioro Ranu Kumbalo – Kemping Kalimati
Dzień 2: Kemping Kalimati – Szczyt Semeru – Kemping Kalimati
Dzień 3: Kemping Kalimati – Jezioro Ranu Kumbalo
Dzień 3: Jezioro Ranu Kumbalo – Ranu Pane

Hiking Mount Semeru
Widoki na szczycie Semeru

Z przewodnikiem czy na własną rękę?

Korzystanie z przewodnika nie jest konieczne. Szlak jest łatwo widoczny, często mija się innych innych ludzi oraz małe stragany sprzedające przekąsi i napoje. Zgubienie się jest raczej niemożliwe. Na ostatnim fragmencie prowadzącym na szczyt, podążaj za latarkami innych turystów, a wszystko będzie dobrze.

Wyposażenie

Podstawowa lista rzeczy do zabrania na szlak:

  • Kemping: namiot, śpiwór, mata do spania, kuchenka gazowa, garnek do gotowania, zapalniczka.
    Jeśli nie masz własnego sprzętu, możesz go łatwo wypożyczyć w Rane Pane.
  • Ubrania: warstwa termiczna, koszulki, szorty, długie spodnie, ciepły sweter / bluza z kapturem, rękawiczki, czapka, skarpety, bielizna, buty turystyczne, kurtka.
    Nie lekceważ pogody. Nawet jeśli jest ciepło i przyjemnie w Tumpang lub nawet w Ranu Pane, noce na kempingach będą chłodne.
  • Latarka czołowa i zapasowe baterie, kije trekkingowe, okulary przeciwsłoneczne.
    Dobre oświetlenie jest niezbędne, ponieważ kilka godzin spędzisz na podejściu w środku nocy. Kije trekkingowe są niezwykle przydatne na stromych zboczach, więc dobrze jest mieć co najmniej jeden.
  • Apteczka, podstawowe leki, krem do opalania.
  • Jedzenie
    Nie bierz za dużo. Indonezja nie zostawi Cię z pustym żołądkiem. Po drodze są małe stragany, w których można kupić owoce, napoje, przekąski. Wesprzesz lokalną społeczność oraz będziesz miał lżejszy plecak.
  • Aparat fotograficzny
Hiking Mount Semeru
Kije trekingowe są niezwykle pomocne w podejściu na szczyt

Zakwaterowanie w Ranu Pane

W wiosce znajduje się wiele opcji zakwaterowania. Najlepiej wyszukać je przez internet, a następnie wysłać wiadomość na Whatsapp i potwierdzić dostępność. Można też po prostu rozejrzeć się i znaleźć coś na miejscu. Polecam Thomas Sanjaya Homestay, gdzie wynająłem prosty, ale całkowicie wystarczający pokój. Był nawet prysznic z ciepłą wodą, co w Indonezji nie zawsze jest standardem 🙂 Właściciele prowadzą również mały sklepik dla tych, którzy chcą kupić dodatkowe przekąski, ciastka lub wypożyczyć sprzęt. Noc była naprawdę chłodna, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że następnej nocy łatwo nie będzie.

Na szlaku – 2 dni 1 noc

Dzień 1: Ranu Pane – Jezioro Ranu Kumbolo – Kemping Kalimati (15km, 5-6h)

Etap 1: Z wioski Ranu Pane do jeziora Ranu Kumbolo Lake (3-3.5h)

Około 7 rano pensjonat zaczął tętnić życiem. Śniadanie nie zaskoczyło – było to nasi goreng (smażony ryż) z jajkiem. Mógłbym wiele powiedzieć o tej potrawie, ale podkreślę tylko, że jest to absolutnie najpopularniejszy posiłek dla osób podróżujących w stylu niskobudżetowym i jadłem go prawie codziennie 🙂

Hiking Mount Semeru
Tablica informacyjna przy wejściu na szlak

O 8 rano byłem już w drodze. Najpierw drogą asfaltową do bramy parku narodowego, gdzie sprawdzono moje pozwolenie, a następnie wzdłuż pól uprawnych w kierunku lasu. Niespodziewanie zdałem sobie sprawę, że zabranie ze sobą tak dużej ilości jedzenia było zupełnie zbędne. Dlaczego? Po drodze są warungi (małe stragany)! Można w nich kupić owoce, przekąski, napoje i oczywiście smażony ryż lub makaron. Zatrzymując się tam, nie tylko uzupełnisz energię, ale również wesprzesz miejscową ludność prowadzącą to wymagające przedsięwzięcie. Codziennie o zmierzchu schodzą oni z powrotem do wioski, by następnego ranka wyruszyć ponownie w górę, niosąc produkty na plecach.

Semeru wciąż majaczył daleko przede mną, kiedy nagle chmura pyłu wulkanicznego pojawiła się tuż nad szczytem! Wyglądało to niesamowicie i po raz pierwszy widziałem taką aktywność wulkanu. Nikogo to jednak już nie dziwi, ponieważ od 1967 r. wulkan jest w stanie niemal ciągłej aktywności. Małe erupcje zdarzają się nawet co 20-30 minut! Szlak jest bezpieczny, choć dla własnego bezpieczeństwa nigdy nie należy schodzić z niego schodzić.

Hiking Mount Semeru
Mała erupcja widziana z dystansu

Po około 3 godzinach od wyjścia z Ranu Pane dotarłem do jeziora Ranu Kumbolo. Nad jeziorem znajduje się piękny kemping, oraz oczywiście stragany. Pływanie w jeziorze jest niedozwolone, ponieważ woda jest używana do picia i gotowania. Trochę żałuję, że nie zostałem tam na dodatkową noc. Następnym razem!

Hiking Mount Semeru
Ranu Kumbolo Lake and campsite

Etap 2: Od jeziora Ranu Kumbolo Lake do kempingu Kalimati (2-2.5h)

Po przerwie na ugotowanie zupki błyskawicznej i relaksie nad jeziorem, kontynuowałem znacznie bardziej wymagająca część szlaku prowadzącą przez las i łąki do kempingu Kalimati. Tutaj plecak zaczął ciążyć i cieszyłem się, że mam kije trekkingowe dla dodatkowego wsparcia. Wcześniej Semeru był widoczny rzadko i z bardzo daleka. Tym razem był jednak coraz bliżej.

Hiking Mount Semeru
Widok ze szlaku do kempingu Kalimati

Około 2 godziny później rozstawiałem już namiot. Kemping był pełen przyjaznych piechurów, wszyscy zajęci gotowaniem. Warto uzupełnić tutaj butelki z wodą. Źródło znajduje się około 15 minut spacerem od kempingu. Zapytaj miejscowych o drogę.

Pamiętając, że noc będzie krótka, starałem się chwilę przespać, zanim alarm w telefonie poderwał mnie na równie nogi o północy.

Hiking Mount Semeru
Kemping Kalimati

Dzień 2: Kemping Kalimati – Szczyt Semeru – Kemping Kalimati – Jezioro Ranu Kumbolo – Ranu Pane

Etap 1: Z kempingu Kalimati na szczyt Semeru (4-5h)

Noce na kempingu Kalimati mogą być naprawdę chłodne. Najlepiej mieć swój własny, sprawdzony i ciepły śpiwór, ponieważ te wynajmowane nie zapewnią komfortu. Dobrym pomysłem jest również bielizna termiczna.

By się rozgrzać, zacząłem przygotowywać śniadanie. Nie zapomnij o nim, ponieważ na kolejne kilka godzin potrzebujesz sporo kalorii. Większość rzeczy zostawiłem w namiocie i wziąłem tylko mały plecak z wodą, przekąskami, aparatem fotograficznym i dodatkową warstwą ubrania.

Większość ludzi rusza na szlak między 00:00 – 01:00. Jedna z grup planowała start o 22:00, ale myślę, że jest to lekka przesada. Przedwczesne zdobycie szczytu i oczekiwanie na wschód słońca spowoduje wychłodzenie ciała. Wyjdź o północy, jeśli Twoje tempo jest wolniejsze i chcesz zobaczyć wschód słońca z samego szczytu. Jeśli jesteś szybszy lub wystarczy Ci przywitanie dnia ze zbocza góry (co i tak jest przepiękne), wyrusz około 01:00 – 01:30.

Hiking Mount Semeru
Skały to zło!

Mogę sobie wyobrazić, że wchodzenie na szczyt w pojedynkę w środku nocy może trudne, ale wielu innych turystów wyruszała w tym samym czasie, więc poszedłem za nimi. Wszyscy byli wyposażeni w latarki, co tworzyło ruchomą linię światła poruszającą się w górę.

Tuż za kempingiem przeszedłem przez las, by następnie znaleźć się na otwartym terenie. Tutaj zaczyna się strome podejście po wulkanicznym podłożu. 2 kroki w górę i zjazd 1 krok w dół. Stromo. Zimno. Wietrznie. Trzeba także uważać na luźne kamienie staczające się po zboczu. Może to lepiej, że wspinam się w ciemności? Prę do przodu nie wiedząc, jak jeszcze daleko jestem od szczytu.

Hiking Mount Semeru
Wschód słońca w drodze na szczyt
Hiking Mount Semeru
Wschód słońca w drodze na szczyt
Hiking Mount Semeru
Cień rzucany przez Semeru o wschodzie słońca

Ok, nie chcę straszyć! To trudno podejście, ale dasz radę. Narzuć sobie odpowiednie tempo i rób krótkie przerwy, gdy zabraknie tchu.

Szczyt jest płaski i każdy znajduje swoje miejsce na zrobienie pięknych zdjęć i delektowanie się widokami. Te są spektakularne, ponieważ stoję na najwyższej górze na Jawie. Warto przejść wzdłuż grzbietu w pobliże krateru. Tam miałem miłą pogawędkę z grupą Indonezyjczyków, którzy poczęstowali mnie ciepłym napojem imbirowym i zupą! Ogrzanie się po kilku godzinach spędzonych w drodze było dokładnie tym, czego potrzebowałem.

Hiking Mount Semeru
Na szczycie Semeru

Najbardziej zapadną mi w pamięć dwie małe erupcje, które miały miejsce kilkanaście metrów ode mnie. Takie same jak widziane dzień wcześniej, ale tym razem na wyciągnięcie ręki. Chmura rosła i nabierała kształtu, leniwie wisząc w powietrzu. Spektakl ten przypomina o częstej aktywności wulkanicznej i sile natury w Indonezji. Na Semeru takie erupcje zdarzają się nawet co 20-30 minut, więc po prostu czekaj i przygotuj się na jedyną w swoim rodzaju okazję do zdjęcia!

Hiking Mount Semeru
Małe erupcje mają miejsce nawet co 20-30 minut
Hiking Mount Semeru
To jedyny w swoim rodzaju spektakl natury

Etap 2: Ze szczytu Semeru do wioski Ranu Pane (6-8h)

Zdobycie szczytu zajęło mi blisko 5 godzin, natomiast droga powrotna do obozu… mniej niż 1,5 godziny. Zsuwanie się w dół po wulkanicznym żwirze jest najskuteczniejszym i najszybszym sposobem zejścia. Kiedy odwróciłem się za siebie, czułem olbrzymią satysfakcję, że pokonałem ten stromy szlak w środku nocy.

Hiking Mount Semeru
Strome zbocze wulkanu Semeru

Po godzinnej przerwie na śniadanie i odpoczynek, spakowałem wszystkie rzeczy, a następnie ruszyłem w drogę powrotną do Ranu Pane. Po minięciu jeziora Ranu Kumbolo zacząłem czuć się naprawdę zmęczony i coraz częściej robiłem przerwy, by choć na chwilę zdjąć plecak. Do wioski dotarłem wyczerpany, ale szczęśliwy!

Ostatnim krokiem było zorganizowanie transportu jeepem do Tumpang, a stamtąd taksówką do hotelu w Malang. Jak zawsze w Indonezji, po ciężkich negocjacjach ceny kierowca zabrał mnie za 200 IDR. I tym razem trudno było znaleźć innych turystów, aby podzielić koszty.

W Nowej Zelandii możliwości pieszych wędrówek są nieograniczone, co czyni ten kraj idealnym dla miłośników przyrody. Przemierzając kilkudniowe szlaki, możesz spać pod namiotem lub korzystać z sieci ponad 950 schronisk obsługiwanych przez Departament Ochrony Środowiska (DOC).

10 z takich wielodniowych tras, znajdujących się w najbardziej malowniczych zakątkach kraju, zakwalifikowana jest do tzw. Great Walks. Moja historia z nimi jest raczej prosta. Porwałem się na pierwszy (Tongariro Northern Circuit) i od razu wiedziałem, że chcę przejść je wszystkie.

Wyspa Północna

Szlak Tongariro Northern Circuit

Dystans: 41 km

Czas: 2-4 dni

Zdecydowanie mój ulubiony szlak na Wyspie Północnej, a także pierwszy Great Walk w ogóle, więc wspominam go z dużym sentymentem. Jak sama nazwa wskazuje, jest to pętla, więc nie ma potrzeby dodatkowego transportu z jednego końca szlaku na drugi. Sprzyja to i tak dość często nadwyrężanemu w Nowej Zelandii budżetowi.

Miałem ogromne szczęście z pogodą i chociaż początkowo planowałem wędrówkę na 3 dni, ukończyłem ją dzień szybciej. Jest to jednak dość męczące, szczególnie zaliczając również poboczne szlaki po drodze. Sugeruję 3 lub 4 dni dla tych lubiących bardziej luźne tempo.

Szlak wije się przez surowy krajobraz wulkaniczny z otaczającymi stożkami wulkanów Tongariro, Ruapehu i Ngauruhoe. Pokrywa się również w dużej części ze szlakiem Tongariro Alpine Crossing, który jest znacznie bardziej popularną jednodniową wycieczką przez najbardziej spektakularne tereny parku narodowego. Większość turystów wybiera się właśnie na ten fragment szlaku, przez co może być on zatłoczony, szczególnie latem.

Nie przegap Niebieskiego Jeziora, Jezior Tama oraz Wodospadu Taranaki jako pobocznych wycieczek. Wszystkie z nich są warte dodatkowych kilometrów!

Przeczytaj pełny opis szlaku.

Szlak Jeziora Waikaremoana

Dystans: 46 km

Czas: 2-3 dni

Trasa biegnie wzdłuż linii brzegowej jeziora Waikaremoana i jeśli jest dość łatwa, z wyjątkiem stromego podejścia między Onepoto i schroniskiem Panekire (idąc od Onepoto) lub schroniskami Waiopaoa i Panekire (idąc od przystani Hopuruahine). Lasy deszczowe, wodospady, plaże – masz tutaj wszystko. Nie zapomnij stroju kąpielowego!

Szlak zacząłem w Onepoto, w ten sposób pokonując trudniejszy odcinek już pierwszego dnia.

Szlak Whanganui Journey

Dystans: 87 or 145 km

Czas: 3-5 dni

Przede wszystkim… nie jest to szlak pieszy. Chyba że możesz chodzić po wodzie. Jeśli nie, wynajmij kajak, spakuj rzeczy do wodoodpornych pojemników i wiosłuj w dół rzeki Whanganui.

Pełna wersja ma 145 km długości, zaczyna się w Taumarunui i kończy w Pipiriki (5 dni). Jeśli nie jesteś wielkim entuzjastą wiosłowania, zacznij w Whakahoro co zredukuje dystans do 87 km (3 dni).

Warto zatrzymać się przy Moście Do Nikąd (Bridge to Nowhere). Został zbudowany w czasach, gdy wracający z I wojny światowej żołnierze otrzymali ziemię pod uprawę w tej okolicy. Teren okazał się jednak zbyt wymagający i po wybudowaniu mostu w środku buszu, plany budowy dalszej drogi zostały porzucone. Dziś jest to dość wyjątkowa atrakcja turystyczna w pięknej scenerii.

Wyspa Południowa

Szlak Przybrzeżny Abela Tasmana

Dystans: 60 km

Czas: 3-5 days

Szlak biegnie wzdłuż wybrzeża i oceniany jest jako jeden z najłatwiejszych Great Walks, choć tu także będzie kilka podejść. Po drodze jest wiele malowniczych kempingów, na których można rozbić namiot na piasku, a nawet wziąć prysznic. Wskoczenie w kajak i pokonanie całej trasy lub jej wybranych fragmentów z perspektywy wody to miła i popularna alternatywa. Z końca szlaku taksówka wodna zabierze Cię z powrotem do jego początku lub, jeśli masz jeszcze kilka wolnych dni, możesz wrócic pieszo szlakiem wiodącym przez wzgórza w głębi lądu (Abel Tasman Inland Track).

W drodze spędziłem 3 dni, zaczynając w Marahau i wydaje się, że jest to absolutne minimum, jeśli chcesz pokonać cały dystans. Nocowałem na polach namiotowych w Zatoce Onetahuti i Totaranui. Dla bardziej relaksującego tempa i dłuższych przerw na spektakularnych plażach, zaplanuj 4 lub 5 dni.

Na szlaku jest jedno ważne przejście pływowe w Aweroa, które można pokonać 1,5 godziny przed i 2 godziny po odpływie w normalnych warunkach pogodowych. Dlatego odpowiednio zaplanuj swój dzień i sprawdź godziny pływów w internecie. Dla mnie było to jedno z najbardziej wyjątkowych i zapierających dech w piersiach miejsc na szlaku. Ptaki przechadzające się w poszukiwaniu jedzenia, ogromny obszar z piaskiem ukształtowanym przez wodę, porośnięte lasami wzgórza w tle i przejście na drugą stronę, czasem z wodą po kolana.

Szlak Heaphy’ego

Dystans: 78.4 km

Czas: 3-6 days

Najdłuższy i jeden z najbardziej różnorodnych Great Walks. Znajduje się w trudno dostępnym Parku Narodowym Kahurangi, więc oprócz dobrej kondycji, przyda się dodatkowa gotówka na załatwienie transportu. Powrót z końca szlaku na jego początek to ponad 5 godzinna podróż autobusem (koszt ponad 100 NZD).

Trasę pokonałem w 3 dni zaczynając przy schronisku Brown. Pierwsze 17 kilometrów wiedzie przez las i delikatnie pod górkę. Drugi dzień jest o wiele łatwiejszy, lasy ustępują miejsca szerokim łąkom a na koniec dnia docieram na Zachodnie Wybrzeże. Ostatniego dnia, podążając wzdłuż plaży, czułem się jak w jednym z najbardziej odległych miejsc, w jakim kiedykolwiek byłem.

Noce spędziłem na kempingach Saxon oraz Heaphy i oba miały doskonałą lokalizację.

Poza sezonem (1 maja – 30 listopada) szlak mogą pokonać również rowerzyści.

Szlak Paparoa

Dystans 55 km

Czas: 2-3 dni

Jedyny Great Walk, którego nie przeszedłem, ale tylko dlatego, że jest on zupełnie nowy i zostanie otwarty w drugiej połowie 2020 roku. Patrząc na jego lokalizację na Zachodnim Wybrzeżu, nie mam wątpliwości, że jest on na mojej liście miejsc do odwiedzenia podczas drugiej wizyty w Nowej Zelandii.

Szlak wiedzie przez lasy deszczowe oraz pasmo górskie Paparoa i będzie dostępny również dla rowerzystów.

Szlak Routeburn

Dystans: 32 km

Czas: 2-3 dni

Mój ulubiony z trzech Great Walks położonych w Parku Narodowym Fiordland. Jest krótki, ale sceneria zapiera dech w piersiach i tak na prawde nie ma nudnych fragmentów. Pogoda pierwszego dnia była po prostu okropna z powodu ulewnego deszczu i silnego wiatru. Ale jeśli rezerwacje zrobione… trzeba iść 🙂 Na szczęście miało to również pozytywną stronę, ponieważ przewalające się ciemne chmury były wyjątkowo fotogeniczne.

Noc spędziłem na kempingu nad jeziorem MacKenzie, próbując choć trochę wysuszyć całkowicie mokre ubranie. Oczywiście, nie udało się.

Drugi dzień był o wiele lepszy i słońce powitało mnie, gdy tylko otworzyłem namiot. Po całym dniu deszczu wodospad Earland był tak ogromny, że musiałem skorzystać z obejścia wyznaczonego specjalnie na takie sytuacje.

To świetny szlak dla miłośników gór. Polecam również wejście na Key Summit, co zajmuje około 1,5 godziny w obie strony. Zostaw swój plecak przy drogowskazie, nie ma potrzeby dzwigać go na górę.

[aktualizacja ze strony internetowej DOC na dzień 15.03.2020 – sprawdzaj regularnie bieżący status]

Szlak Routeburn otwiera się częściowo ponownie od 12 marca 2020 r. pod nazwą Routeburn Return. To 4-dniowa wędrówka, która rozpoczyna się i kończy w Routeburn Shelter w pobliżu Glenorchy.

Routeburn Return zastępuje Routeburn Great Walk, który jest zamknięty do końca sezonu z powodu uszkodzeń spowodowanych przez burzę.

Trasa Routeburn Return może być trudniejsza niż trasa tradycyjna ze względu na zmiany wysokości. Jest również o jeden dzień dłuższa.

Szlak Keplera

Dystans: 60 km

Czas: 2-4 days

Szlak będący pętlą, co sprzyja jego popularności oraz kosztom związanym z logistyką. Przejście zajęło mi 2 dni, idąc w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara z noclegiem na polu namiotowych Iris Burn. Muszę przyznać, że pokonanie tego dystansu w tak krótkim czasie totalnie mnie wyczerpało.

Warunki pogodowe w Parku Narodowym Fiordland są dość nieprzewidywalne, czego doświadczyłem drugiego dnia. O poranku, cienka warstwa śniegu pokrywała ziemię, a ludzie nadchodzący z przeciwnego kierunku mówili, że wczoraj szli w śnieżycy. Miałem szczęście, że pracownicy DOC doradzili mi, bym podążał właśnie zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Dzięki temu, miałem zdecydowanie przyjemniejszą przygodę!

W pobliżu schroniska Luxmore znajdują się wapienne jaskinie, do których prowadzi poboczny szlak. Weź latarkę!

Szlak Milford

Dystans: 53.5 km

Czas: 4 days

Tylko 40 niezależnych turystów może rozpocząć trasę każdego dnia, co bardzo utrudnia rezerwację. Zrobiłem to aż 4 miesiące wcześniej, odświeżając stronę DOC przez kilka dni w nadziei, że ktoś zrezygnuje i zwolni miejsce. Miałem szczęście, ale na pewno jest to trudniejsze dla osób podróżujących w grupie.

Tym razem namiot został w przechowalni, ponieważ obozowanie na szlaku Milford jest zabronione. Mimo że ma tylko 53,5 km długości, po drodze trzeba przenocować we wszystkich 3 schroniskach. Ma to swoje wady i zalety. Mogłem z łatwością pokonać ten dystans w 3, a nawet w 2 dni. Z drugiej strony byłem „zmuszony” do tego, by się nie śpieszyć i mieć więcej czasu na docenienie natury. Popularność szlaku, brak kempingów i konieczność transportu z jednego końca na drugi, generują bardzo duże koszty jak na wędrówkę w górach.

I chociaż jest to mój najmniej lubiany z Great Walks w Parku Narodowym Fiordland, wciąż ma wiele do zaoferowania. Spektakularne widoki z MacKinnon Pass, najwyższy wodospad w Nowej Zelandii – Sutherland Falls (580 m) i oczywiście bliskość przyrody.

Rakiura / Wyspa Stewart

Szlak Rakiura

Park Narodowy Rakiura zajmuje około 80% terytorium wyspy i znajduje się tutaj najmniej popularny z Great Walks. Zarezerwowałem bilety na kemping tylko 2 dni przed wyruszeniem, co raczej nie byłoby możliwe na innych szlakach w środku sezonu letniego.

Wędrówka wiedzie przez piaszczyste plaże i lasy, ale to nie krajobraz jest tu główną atrakcją. To najlepsze miejsce w całej Nowej Zelandii, aby zobaczyć kiwi w naturalnym środowisku. Podobno jest to możliwe nawet w ciągu dnia! Sugeruję nastawić budzi około północy, wziąć latarkę (najlepiej z trybem czerwonego światła, które nie odstraszy kiwi) i spokojnie pospacerować po lesie.

Przeczytaj pełny opis szlaku.