Tag

szlaki długodystansowe

Browsing

Dziś do przejścia prawie 30 km, więc nie ma czasu do stracenia. Podczas wędrówki lub nie, śniadanie jest zawsze ważnym posiłkiem i po prostu wpływa na nastrój na resztę dnia. Na talerzu znalazły się dwa wielkie naleśniki z serem i malinami zamówione w Andrzejówce. Pierwszy smakował wybornie i zrobił całą robotę, drugi powędrował do plastikowego pudełka i zostanie zjedzony po drodze, na łonie natury.

Trasa: Schronisko PTTK Andrzejówka – Schronisko PTTK Zygmuntówka
Dystans: ~ 28-29 km

Szlak zaczyna się spokojnie i po niecałym kilometrze docieram do Turzyny (898 m n.p.m.), skąd kolejne 3 kilometry prowadzą do ruin zamku Rogowiec. Miłośnicy tego typu budowli mogą poczuć się zawiedzeni, ponieważ do podziwiania nie ma kompletnie nic, ale to miejsce służy jako punkt widokowy i właśnie dla widoku warto tu zajrzeć. Na skrzyżowaniu szlaków, zejdź z czerwonego i podążaj żółtym aż do ruin. Po prawej stronie wzgórza żółty szlak kontynuuje w dół. Idź nim aż do momentu, gdy ponownie połączy się z czerwonym.

Główny Szlak Sudecki
Ruiny zamku Rogowiec

Teraz pora na 2 kilometry łatwego zejścia przez las w kierunku Rybnicy Małej. To już całkiem blisko Jedliny Zdroju, ale najpierw muszę wejść na Przełęcz Wawrzyniak (568 m n.p.m.), a następnie przejść przez tory kolejowe.

Po dotarciu do zabudowań, szlak przecina drogę 381 i od razu opuszcza miasto, ale warto świadomie zbłądzić i zajrzeć do Pałacu Jedlinka. Niestety z powodu COVID-19, podczas mojego trekkingu był on otwarty dla turystów tylko w weekendy, więc nie mogłem wejść do środka. Niemniej jednak jest to piękny budynek do obejrzenia z zewnątrz,a równo przystrzyżona trawa przed nim aż prosi by odpocząć i coś przekąsić 🙂

Budynek powstał na początku XVII wieku jako barokowy dwór. W latach 1944–1945 mieścił biuro projektowe Nazistowskiej Organizacji Todta i jest ściśle powiązany z wieloma innymi nazistowskimi obiektami w Górach Sowich i Masywie Włodarza.

Główny Szlak Sudecki
Tunel kolejowy w pobliżu Jedliny Zdrój

Po przerwie naleśnikowej, czas na jego intensywne spalanie. Szlak wspina się do Przełęczy Marcowej. Jest już po 13:00, więc temperatura nie ułatwia sprawy. Trasa jest jednak bardzo malownicza! Za Przełęczą Marcową robi się bardziej płasko. Spotykam tutaj parę, również idącą Głównym Szlakiem Sudeckim, ale nie za jednym razem jak ja. Podzielili go na kilka wizyt w Sudetach, co jest doskonałym rozwiązaniem jeśli nie możesz sobie pozwolić na dłuższy urlop. Facet jest prawdziwym wędrowcem z ogromnym doświadczeniem w polskich górach, więc z przyjemnością słucha się jego opowieści, a czas (i odległość) leci tak szybko, że w mgnieniu oka docieramy do Przełęczy Sokolej.

Główny Szlak Sudecki
Główny Szlak Sudecki

Nadciągające ciemne chmury widoczne na horyzoncie, zwiastowały załamanie pogody. Słońce paliło jak szalone i nie mogłem powstrzymać uczucia, że jest to cisza przed burzą. Do Zygmuntówki zostało niedużo, bo 8 kilometrów, ale w najtrudniejszym terenie tego dnia.

Zacząłem podejście do Wielkiej Sowy (1015m n.p.m.). Na szlaku było dużo ludzi idących na wieżę widokową. Ciemne chmury były coraz bliżej, a ja mogłem już zobaczyć podobną do latarni morskiej konstrukcję na szczycie, kiedy usłyszałem pierwszy grzmot.

Góry Sowie Główny Szlak Sudecki
Wieża widokowa na szczycie Wielkiej Sowy

Darowałem sobie wejście na wieżę i od razy ruszyłem do celu. Wygląda na to, że niewiele osób zapuszcza się dalej, ponieważ szlak nagle stał się całkowicie opuszczony. Na szczęście, prowadził głównie w dół, więc tempo miałem naprawdę szybkie. Wiatr stawał się jednak coraz silniejszy i wiedziałem, że to tylko kwestia minut, zanim poczuje na skórze pierwsze krople deszczu. Zaczęło się w pobliżu Koziej Równi, a więc 2 kilometry przed Zygmuntówką. Szybko wyjąłem kurtkę przeciwdeszczową i pokrowiec na plecak i kontynuowałem szybki marsz przez kolejny kilometr.

Nagle przestało padać, a zaczęła się ulewa. Dodatkowo, grzmoty stawało się coraz głośniejsze. We mgle zauważyłem drewnianą konstrukcję, pełną śmieci i pustych butelek po piwie, ale w tych okolicznościach wystarczająco dobrą, by spędzić tam następną godzinę, czekając, aż burza się uspokoi.

Wiedziałem, że jestem bardzo blisko schroniska, ale w takich warunkach przepychanie się na siłę nie miało sensu. Po idealnie słonecznym i gorącym dniu, kilka godzin później wszystko było zasnute chmurami, a temperatura spadała wraz z ulewnym deszczem. Częste zjawisko w górach, prawda?

Góry Sowie Główny Szlak Sudecki
Lot dronem po deszczu obfitował w piękne widoki
Góry Sowie Główny Szlak Sudecki
Chmury wiszące nad Zygmuntówką
Góry Sowie Główny Szlak Sudecki
Widoki z okna schroniska Zygmuntówka
Góry Sowie Główny Szlak Sudecki
Schronisko PTTK Zygmuntówka

Do schroniska dotarłem całkowicie przemoczony, ale szczęśliwy. To był trudny dzień bez idealnego zakończenia, ale może to właśnie te nieidealne zakończenia zapadają w pamięć najbardziej. Na poprawę humoru, gorąca zupa z soczewicy oraz piwo Sowie!

Góry Sowie Główny Szlak Sudecki

Po większości poprzedniego dnia spędzonego w Krzeszowie, kiedy pogoda była mocno w kratkę, z radością po przebudzeniu ujrzałem idealnie błękitne niebo. To zawsze daje zastrzyk energii do rozpoczęcia dnia!

Plan na dziś zakładał dotarcie do schroniska PTTK Andrzejówka i spędzenie tam nocy. Z powodu COVID-19, nie do końca można było być pewnym, które schroniska są otwarte a które nie. Dlatego zadzwoniłem, by potwierdzić dostępność. Dobre wieści! Pomimo remontu, wciąż były wolne pokoje. Po noclegu w schronisku PTTK Odrodzenie w Karkonoszach, nie mogłem doczekać się podziwiania zachodu słońca i zapadania zmierzchu w górach, zamiast szukania prywatnej kwatery w pobliskiej miejscowości lub wsi.

Trasa: Krzeszów to Andrzejówka Hut
Dystans: ~ 22 km

Przez pierwsze 2 kilometry po wyjściu z Krzeszowa podchodzę w kierunku Góry Świętej Anny, skąd mogę z bliska przyjrzeć się kapliczce widzianej dzień wcześniej z drona. Stąd również po raz ostatni podziwiam panoramę Krzeszowa.

Krzeszów, Główny Szlak Sudecki
Panorama Krzeszowa widziana z Góry Świętej Anny

Kolejne 4 kilometry wiodą przez Wzgórza Krzeszowskie do miejscowości Grzędy. Przeważnie przez lesie, jednak gdy zbliżam się do celu, las zostaje w tyle i zaczynają się ogromne pola kwitnącego na żółto rzepaku. Nie mogę odmówić sobie lotu dronem, dlatego czas na krótką przerwę. Dzięki temu odkryłem coś, czego obecność wyjaśniała słyszany od kilku minut hałas – kopalnie melafiru.

Główny Szlak Sudecki
Kopalnia melafiru koło Grzęd
Główny Szlak Sudecki
Pola kwitnącego na żółto rzepaku

Po przejściu przez wieś Grzędy zaczyna się najbardziej nieprzyjemny fragment dnia. Najpierw ponad 2 kilometry marszu asfaltową drogą z blisko przejeżdżającymi samochodami, a potem, gdy przychodzi czas na powrót do lasu, szlak jest tak słabo oznakowany, że zupełnie niepotrzebnie tracę dobre pół godziny. Trzeba skręcić w lewo, w drogę, która wydaje się prowadzić na podwórko czyjegoś domu. Chwile takie jak ta zawsze wzbudzają we mnie wiele frustracji. Obecnie w Internecie można znaleźć szczegółowe mapy i opisy, ale z drugiej strony, tak łatwo byłoby to oznaczyć. Jednak nikogo to nie obchodzi. Proponuję zaoszczędzić czas i nerwy i zawsze mieć pod ręką mobilną mapę, taką jak ta na stronie www.mapa-turystyczna.pl

Zmierzam dalej do Sokołowska, od którego dzieli mnie dystans ok. 10 km, ale za to ze sporym podejściem (~ 450 m). Mijam Suchą Górę (767 m n.p.m.), Wielką Lesistą (854 m n.p.m.) i Ostrosz (792 m n.p.m.).

Strome zejście z Wielkiej Lesistej prowadzi mnie do skrzyżowania z drogą 35 i znowu zaczyna się fragment po asfaltowej drodze. Niezbyt przyjemny, zwłaszcza w pełnym słońcu. Za około pół godziny jestem w Sokołowsku i tutaj chwilę szwędam się poza szlakiem, aby poznać bliżej historię tego miejsca.

Główny Szlak Sudecki
WIelka Lesista (854 m n.p.m.)

W 1849 r. do wsi przybyła hrabina von Colomb. Okolica okazała się być tak przyjemną i relaksującą, że zdecydowała się ona na dość odważny krok, namawiając swojego szwagra, doktora Hermanna Brehmera, do otwarcia sanatorium. W 1855 r. powstało pierwsze na świecie specjalistyczne sanatorium dla gruźlików, a miejscowość nazwano na cześć profesora Alfreda Sokołowskiego, współpracownika Brehmera.

Zaraz po wejściu do miasta po prawej stronie ulicy znajduje się stare Sanatorium Grunwald. Po pożarze w 2005 roku, budynek do dziś pozostaje w stanie ruiny, jednak podobno trwają starania by przywrócić go do stanu dawnej świetności. Mam wrażenie, że nie wydarzy się to zbyt często.

Sokołowsko, Główny Szlak Sudecki
Sanatorium Grunwald

Skręcając w prawo w ulicę Parkową docieram do cerkwi św. Michała Archanioła. Została zbudowana, aby zaspokoić religijne potrzeby pacjentów, którzy licznie przybywali z Rosji.

Sokołowsko, Główny Szlak Sudecki
Cerkiew św. Michała Archanioła w Sokołowsku

Oprócz tego, miło jest po prostu pospacerować ulicami niegdyś popularnego, a dziś zapomnianego przez światowe uzdrowiska.

Sokołowsko, Główny Szlak Sudecki
Sokołowsko
Sokołowsko, Główny Szlak Sudecki
Zabudowania Sokołowska
Główny Szlak Sudecki
Sokołowsko
Główny Szlak Sudecki
Zabudowania Sokołowska

Z Sokołowska zaczyna się zabawa, bo według informacji zaczerpniętych z sieci, podejście do Bukowca i w Góry Suche należy do najbardziej stromych na trasie. Spotykam grupę ludzi, którzy właśnie zeszli na dół i widzę duże uśmiechy malujące na ich twarzach, kiedy widzą, że idę w przeciwną stronę. To prawda. Było stromo. Było męcząco. Nie śpieszyłem się, zrobiłem 3-4 krótkie przerwy w drodze na górę. Myślę, że głównym problemem był ciężki plecak i to, że miałem już kilkanaście kilometrów w nogach.

Główny Szlak Sudecki
Widoki z podejścia do Bukowca

Stąd już tylko ~ 2,5 km do schroniska PTTK Andrzejówka, głównie przez las, mijając po lewej kolejną kopalnię melafiru. Słabo widoczna między drzewami, ale dobrze słyszalna.

Andrzejówka nie jest tak odległa, jak powinno być górskie schronisko, przynajmniej według mnie. Prowadzi tutaj asfaltowa droga, więc w ciągu dnia przewala się tutaj dużo turystów, przyjeżdżających własnymi samochodami na spacer i obiad. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że w polskich górach to raczej normalne. Schroniska górskie są jak restauracje dające dodatkowo możliwość noclegu. Nie mają zbyt wiele wspólnego z tymi, które doświadczyłem w Nowej Zelandii, gdzie musiałem nieść własne jedzenie i gaz, a jedyną dostępną wodą była deszczówka. Cóż, teraz już wiem.

Schronisko Andrzejówka, Główny Szlak Sudecki
Schronisko Andrzejówka

W pokoju były 2 łóżka piętrowe, ale ze względu na ograniczenia związane z COVID-19, cały pokój miałem dla siebie. Zamówiłem pierogi ruskie, szarlotkę i kawę oraz zacząłem planować kolejny dzień, relaksując się na tarasie.

Dziś dzień relaksu. Nie oznacza to jednak, że będę cały dzień leżał na kanapie oglądając Netflix. Zamiast tego mam do pokonania 10 kilometrów przez Góry Krucze z Lubawki do Krzeszowa.

Rano pożegnałem się z towarzyszem podróży, który zgodnie z planem, po kilku dniach na szlaku, musiał wracać do Gdańska, by cieszyć się życiem w biurze w stylu 9-17.

Przede wszystkim, to moje plecy potrzebowały lżejszego dnia, bez dźwigania kilkunastu kilogramów od rana do wieczora.

Trasa: Lubawka – Krzeszów
Dystans: 10 km

Ruszyłem z rynku w Lubawce i jak zwykle podążałem za czerwonymi znakami szlaku, tym razem wyprowadzającymi mnie z miasta w kierunku Leszczynowego Wąwozu. Tu ścieżka pnie się łagodnie w górę aż do Lipowego Siodła (3 kilometry od punktu wyjścia).

Krzeszów, Główny Szlak Sudecki

Kolejne 5 kilometrów wiedzie przez las, bez żywej duszy napotkanej po drodze. Trochę w górę, trochę w dół, ale dzisiaj nic stromego. Przecież to dzień odpoczynku! W pewnym momencie, zza drzew widać już małe miasteczko z ogromnym kościołem. To musi być mój dzisiejszy cel – Krzeszów.

Główny Szlak Sudecki
Krzeszów, Główny Szlak Sudecki

Ale najpierw przechodzę przez Betlejem. Tak, Betlejem. Witam na polskiej wsi. Podczas całego Głównego Szlaku Sudeckiego mijam niezliczone wsie z atrakcjami rodem z Biblii. Wydaje się, że każda wieś ma swoją Górę Kalwaria.

Główny Szlak Sudecki
Drewniany pawilon na wodzie w Betlejem

Oprócz restauracji i pensjonatu warto przyjrzeć się drewnianemu pawilonowi, który został zbudowany pośrodku stawu w latach 1674-1680 przez cystersów. Podobno w środku znajdują się obrazy nawiązujące do Starego Testamentu, przedstawiające sceny z motywem wody. Podczas mojej krótkiej wizyty obiekt wydawał się być zamknięty, ale jeśli chcesz koniecznie zajrzeć do środka, zapytaj w pensjonacie.

Ostatnie kilometry to szeroka droga prowadząca do centrum Krzeszowa. Miej oczy szeroko otwarte i wypatruj małych kapliczek w środku lasu. To stacje drogi krzyżowej.

Pojawiają się pierwsze zabudowania i moje stopy i plecy bardzo się cieszą, że wkrótce plecak spocznie na podłodze i zamiast ciężkich butów wskoczę w sandały.

Główny Szlak Sudecki
Ptaki wydają się być bardzo zainteresowane obserwacją wędrowców…
Główny Szlak Sudecki
…czego nie można powiedzieć o koniach.

Na nocleg polecam agroturystykę “Mała Chatka“. Cena to tylko 50 zł za dobę i tak się złożyło, że całe miejsce miałem dla siebie. Był to chyba najlepszy stosunek ceny do jakości, jeśli chodzi o noclegi na całym szlaku.

Co warto zobaczyć w Krzeszowie?

Wciąż było dość wcześnie i nie byłym sobą, gdybym po prostu siedział w domu nic nie robiąc.

Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Pierwszymi zakonnikami w regionie byli benedyktyni, którzy w 1242 roku założyli opactwo jako filię klasztoru Opatovice. 50 lat później budynki nabył książę śląski Bolko I Surowy, który zaprosił cystersów. Ci okazali się być bardzo zaradni i przedsiębiorczy, nie szczędząc czasu, ani pieniędzy na budowę imponującego barokowego kościoła.

Standardowy bilet upoważnia do zwiedzania z audio-przewodnikiem 4 miejsc:

  • Kościoła klasztornego (bazyliki)
  • Kościoła Brackiego
  • Mauzoleum Piastów Śląskich
  • Kaplicę Marii Magdaleny wraz z terenem zabytkowego cmentarza

Jeśli to zbyt mało, można też nabyć bilet rozszerzony, zawierający 3 dodatkowe atrakcje:

  • Klasztorne Podziemia
  • Strych i wieża Kościoła Klasztornego
  • Letni Pawilon na wodzie w Betlejem

Aktualny cennik i godziny zwiedzania dostępne są na stronie internetowej: https://opactwo.eu/dla-turysty/oferta-turystyczna/cennik-2020/

Krzeszów, Główny Szlak Sudecki
Krzeszów, Główny Szlak Sudecki
Krzeszów, Główny Szlak Sudecki

Wieczorem przyjemnie jest rozprostować nogi, podążając krótszą wersją trasy Drogi Krzyżowej. Dla mnie był to również świetny punkt startowy do lotu dronem 🙂

Plan na dzień 5 zakładał pokonanie dystansu około 23 km, co dało nam mnóstwo czasu na nieśpieszne cieszenie się wędrówką.

Z Przełęczy pod Średnicą, szlak wspina się przez około 3 km do Małej Ostrej, gdzie znajdujemy niesamowitą formację skalną. Po chwili jesteśmy już na niej, a przed naszymi oczami rozpościera się wspaniały widok na miejsca, które odwiedziliśmy w ostatnich dniach, m.in. Śnieżka i Karkonoski Park Narodowy.

Warto odbić lekko ze GSS (ok. 700 m) na szlak niebieski prowadzący do Skalnika (945 m n.p.m.). Nie dla widoków, bo te nie będą już lepsze, ale choćby dlatego, że szczyt zalicza się do Korony Gór Polski, więc będąc już tutaj, można go “odhaczyć”.

Główny Szlak Sudecki
Widoki z Małej Ostrej

Trasa: Z Przełęczy pod Średnica do Lubawki
Dystans: ~23 km

Kontynuując na GSS, szlak stopniowo opada w kierunku Rozdroża Bobrzaka i Czarnowa, który słynie z farmy Hare Krishna. Z opinii w internecie można wywnioskować, że jest to dobre miejsce, aby poznać tę kulturę i spróbować wegetariańskiego jedzenia. My jednak kontynuujemy wędrówkę.

Przechodząc przez szczyty Wilkowyja (776 m n.p.m.) i Liściasta (755 m n.p.m.), docieramy do Szarocina. Następny w kolejności jest szczyt Świerczyna (720 m n.p.m.), a po zejściu przez las, czeka nas dłuższy fragment szlaku, który wiedzie drogą asfaltową, aż do Paprotek.

Główny Szlak Sudecki
Główny Szlak Sudecki
Główny Szlak Sudecki

Paprotki znane są z pobliskiego Zalewu Bukówka. Trasa nie biegnie jednak wzdłuż jego brzegu, lecz wspina się na Zadzierną (724 m n.p.m.). To kolejny na trasie wspaniały punkt widokowy, ale mając już kilkanaście kilometrów w nogach, zaczynamy odczuwać pierwsze oznaki zmęczenia 🙂

Główny Szlak Sudecki
Zalew Bukówka widziany ze szlaku
Główny Szlak Sudecki
A tutaj zalew z lotu ptaka…a właściwie drona

Ostatni odcinek szlaku na dziś prowadzi w dół do wsi Bukówka, skąd zmuszeni jesteśmy podążać raczej nieprzyjemną asfaltową drogą, z szybko mijającymi nas samochodami. Na szczęście do Lubawki są tylko 3 kilometry. Miejscowość posiada ładny rynek z ratuszem i kamienicami z XVIII wieku. Zatrzymujemy się na noc w Hotelu Lubavia, który był dość surowy. Zaletą była wciąż otwarta restauracja, w której uzupełniliśmy zapasy energii w postaci schabowego i chcąc nie chcąc słuchając okropnego koncertu disco polo w lokalnej telewizji, ku uciesze pracowników.

Główny Szlak Sudecki
Hotel Lubavia, rozsądne ale nie porywające miejsce na nocleg w okolicy
Główny Szlak Sudecki
Ratusz w Lubawce
Główny Szlak Sudecki
Kamienice na rynku w Lubawce
Główny Szlak Sudecki
Kamienice na rynku w Lubawce